Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŚDM: Spontaniczny wyjazd do Krakowa

Karolina Jarska
Spontaniczny wyjazd do Krakowa, choć wcześniej nie zakładałam nawet, że jestem zdolna to zrobić? Tak, wzięłam udział w czwartkowych obchodach ŚDM. Wszystko dzięki nawiązanym przeze mnie znajomościom z pielgrzymami z Ghany, którzy w ramach Światowych Dni Młodzieży przez kilka dni gościli w Jaworznie. Ich niekończąca się energia i radość życia sprawiły, że razem z dwojgiem znajomych pojechałam do stolicy Małopolski.

Wrażenia? Niesamowite. Pielgrzymi są dosłownie wszędzie, a ich liczba przekracza wszelkie wyobrażenia. Na każdym kroku można spotkać głośne grupy osób z unoszącymi się w powietrzu flagami. Co więcej, ich otwartość bije we wszystkich kierunkach. Przejście przez rynek bez zbicia z kimś przysłowiowej „piątki” albo usłyszenia naszego polskiego „na zdrowie” jest zwyczajnie niemożliwe. Cały rynek tętni życiem.

Podobnie sytuacja wygląda w okolicach Wisły. W przebywaniu na wolnym powietrzu nie przeszkadza nawet padający deszcz. Bo pogoda niestety w ostatnich dniach pielgrzymom nie sprzyja. Humory natomiast jak najbardziej.

Ciekawie wygląda sprawa dotycząca ochrony całej imprezy. Co prawda w Krakowie roi się nie tylko od pielgrzymów. W zasięgu wzroku można spotkać dziesiątki żołnierzy i policji, którzy ostentacyjnie pokazują noszoną przez siebie broń. Teren jest obstawiony solidnie, nasuwa się tylko pytanie, czy aby na pewno skutecznie?

Przy wejściu na krakowskie Błonia nie było bowiem żadnej kontroli. Pominięto nie tylko przegląd zwykłych kieszeni, ale nawet plecaków i toreb! Na teren imprezy mógł wejść każdy i wnieść, co mu się żywnie podoba. Co więcej – osobiście nie miałam problemu z tym, żeby bez żadnej wejściówki dotrzeć aż do strefy „A”.

W drodze do Krakowa – pociągiem, bo obecnie nie ma innej możliwości, aby dostać się na miejsce – poszczególne stacje również obstawione są przez policję. W Jaworznie niestety policjantów na stacjach się nie spotka. Jak widać, nie tylko kas biletowych brakuje na naszych dworcach.

Prawdziwym wyzwaniem było dla mnie odnalezienie znajomych z Ghany. Jedyną wskazówką jaką dostawałam telefonicznie, były zdjęcia miejsc, w których się w danym momencie znajdują. Zdjęcia oczywiście nic mi nie mówiły, a robienie za ich GPS-a poskutkowało rozładowanym telefonem. Na szczęście udało nam się odnaleźć, więc wszystko dobrze się skończyło.

A samo spotkanie z papieżem na Błoniach? Tutaj nic nie mam do zarzucenia organizatorom. Nagłośnienie spełniło swoje zadanie, a wszędzie dookoła porozwieszane zostały telebimy. Co prawda, więcej od złożonych do modlitwy rąk było telefonów w powietrzu, ale w dzisiejszych czasach można się było tego spodziewać.

Powrót do Jaworzna nie przebiegał zbyt komfortowo. Jak określał sam konduktor, pociąg zapełniony był gorzej niż w drodze na Woodstock, w której miał „przyjemność” wcześniej brać udział. Było głośno, ale klimatycznie. Przynajmniej droga w miarę szybko nam zleciała.

Podsumowując całość, jak najbardziej na tak. Klimat jaki tworzą ludzie wszystkich narodowości jest niesamowity i raczej nigdzie indziej się tego nie spotka. Z mojej strony polecam przełamać się i pojechać do Krakowa chociaż na jeden dzień. Bo w końcu dla niektórych to jedyna taka okazja w życiu, a czasu na pewno nikt nie nazwie straconym.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto