Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Jaworznie i regionie nie odnotowano przypadków tajemniczego wirusa kotów. Weterynarze prowadzą badania i proszą, aby nie siać paniki

Aneta Kasprzyk
Aneta Kasprzyk
Zwróciliśmy się do kilku klinik z terenu województwa śląskiego z pytaniem jak sytuacja przedstawia się w naszym regionie. Póki co, z czterech dużych ośrodków otrzymaliśmy uspokajające wieści.
Zwróciliśmy się do kilku klinik z terenu województwa śląskiego z pytaniem jak sytuacja przedstawia się w naszym regionie. Póki co, z czterech dużych ośrodków otrzymaliśmy uspokajające wieści. pixabay
Duszność, osłabienie, drgawki, brak reakcji źrenic, śmierć w ciągu doby. Te objawy mają stać za tajemniczym wirusem kotów. Do tej pory w skali kraju miano odnotować czterdzieści przypadków podejrzanej choroby. Nie ma jednak potwierdzenia czy ona w ogóle istnieje i z czym tak naprawdę mamy do czynienia. O przypadki związane z tajemniczym wirusem zapytaliśmy w kilku klinikach weterynaryjnych w regionie. Na Śląsku i w Zagłębiu nie było ani jednego medycznego potwierdzenia nowego schorzenia kotów. Środowisko weterynaryjne monitoruje sytuację, trwają testy laboratoryjne. Uspokajamy: nie ma podstaw do paniki.

Między innymi na forach społecznościowych miłośników kotów instruowano właścicieli czworonogów o objawach nowej choroby mruczków, której podłoże, jak dotąd nie jest znane, a śmiertelność zarażonych pacjentów praktycznie stuprocentowa.

Zwróciliśmy się do kilku klinik z terenu województwa śląskiego z pytaniem jak sytuacja przedstawia się w naszym regionie. Póki co, z czterech dużych ośrodków otrzymaliśmy uspokajające wieści. Do chwili obecnej na terenie Śląska nie odnotowano tajemniczego wirusa kotów. Weterynarze są w stałym kontakcie, prowadzone są badania laboratoryjne, które pomogą stwierdzić, z czym mamy do czynienia i czy faktycznie można mówić o epidemii nowej choroby kotów.

Nieznany wirus z objawami neurologicznymi wśród kotów. Na Śląsku jak dotąd nie odnotowano takiego przypadku. Trwają testy laboratoryjne

Doniesienia na forach miłośników kotów z ostatnich dni mówią o przypadkach zgonów kotów z objawami duszności i zaburzeniami neurologicznymi. Choroba ma mieć ostry przebieg, a śmierć następować w ciągu 24 godzin. W sprawie skontaktowaliśmy się z Kliniką Weterynaryjną Moliccy w Dąbrowie Górniczej, Całodobową Kliniką Weterynaryjną na katowickim Brynowie, Lecznicą Weterynaryjną "Pańska Góra" w Jaworznie i Rudzkim Centrum Weterynaryjnym. W żadnej z wymienionych lecznic nie potwierdzono nam obecności nieznanego wirusa na terenie Śląska czy Zagłębia.

- Jak do tej pory nie mieliśmy żadnego pacjenta z objawami wirusa, o którym stało się głośno. Cały czas monitorujemy sytuację i uspokajamy zaniepokojonych właścicieli kotów - usłyszeliśmy w Klinice Moliccy.

Podobnie, w żadnej z pozostałych przychodni weterynaryjnych, nie było przypadków opisanego nieznanego wirusa. W tej kwestii uspokaja także Maja Rabsztyn, lekarz weterynarii z Rudzkiego Centrum Weterynaryjnego informując, że jak dotąd, na Śląsku nie odnotowano przypadków odpowiadających objawom tajemniczego wirusa kotów.

- O ile nam wiadomo, na naszym terenie na dzisiaj, tj. 20 czerwca 2023 roku na godzinę 12:00 nie odnotowano przypadków odpowiadających objawom tajemniczego wirusa kotów, o którym stało się głośno. Póki co, nie można stwierdzić, czy takowy wirus istnieje i z czym ewentualnie mamy do czynienia. Nie ma potwierdzonych, udokumentowanych zdarzeń klinicznych z tym związanych - mówi Maja Rabsztyn, lekarz weterynarii z Rudzkiego Centrum Weterynaryjnego.

- Istnieją udokumentowane przypadki zgonów kotów z niepoznanej do tej pory przyczyny, ale przy zbliżonych objawach klinicznych oraz laboratoryjnych. Czekamy jednak wciąż na wyniki badań, które potwierdzą, że przypadki te są ze sobą powiązane, mają jakiś wspólny czynnik (typu zatrucie, choroba wirusowa). Środowisko weterynaryjne bardzo szybko zareagowało na doniesienia, jesteśmy w fazie testów, do laboratoriów na bieżąco przesyłane są próbki krwi żyjących pacjentów, u których istnieje podejrzenie nieznanej choroby. O takich przypadkach donosili nam koledzy z rejonu Dolnego Śląska, Wrocławia, Warszawy czy Poznania. jako pierwsza o "problemie' zaalarmowała Bydgoszcz. Za wcześnie jest jednak mówić o epidemii. Wszelkie, nawet najmniejsze podejrzenia będą sprawdzane. Zależy nam na jak najszybszej ocenie sytuacji - dodaje.

Panika niewskazana. Środowisko weterynaryjne jest czujne. Trwają badania i testy laboratoryjne, aby wykluczyć lub potwierdzić etiologię choroby

Pani Rabsztyn nie kryje obaw związanych z niepotrzebną paniką, jaka może powstać w społeczeństwie pod wpływem niepotwierdzonych plotek na temat choroby kotów.

- Nie można wywoływać niepotrzebnej paniki. Nie ma doniesień na temat tego aby występowała transmisja tej choroby pomiędzy kotem, a innymi gatunkami, w tym człowiekiem. Podkreślam, że na Śląsku o ile nam wiadomo, nie było do tej pory ani jednego przypadku przypominającego chorobę, o której objawach zaczęła się dyskusja na forach społecznościowych i w mediach. Przypadki o których informowali nas koledzy z innych części Polski, to około 40 zdarzeń w skali kraju, są w tej chwili skrupulatnie badane. Nie wiemy, z czym mamy do czynienia. Podobno śmiertelność jest wysoka, ale podkreślam, że nieznana jest etiologia choroby nie można mówić, że jest to związane z wirusem, a już na pewno nie przenoszonym w obrębie innych gatunków, w tym na człowieka. Trzymamy rękę na pulsie. Środowisko weterynaryjne codziennie konsultuje się w tej sprawie, wdrożono drobiazgowe procedury medyczne, badania laboratoryjne, aby jak najszybciej wyjaśnić sprawę i jeśli faktycznie potwierdzi się nowy wirus, móc jak najskuteczniej pomagać chorym zwierzętom i uspokoić właścicieli - puentuje lekarka.

Objawy tajemniczego wirusa są takie same jak objawy wielu innych kocich schorzeń. Czy wirusa należy się obawiać?

Mirosław Nieużyła, lekarz weterynarii z jaworznickiej lecznicy "Pańska Góra" zaleca zachowanie stoickiego spokoju. Zdaniem weterynarza nie ma żadnych podstaw do paniki, a wieść o tajemniczym wirusie niepotrzebnie zyskuje status sensacyjnej plotki.

- Codziennie przez nasz gabinet przewija się minimum dziesięć kotów. Nie było do tej pory żadnego przypadku tajemniczego wirusa. Jako lekarz weterynarii zalecam zachowanie stoickiego spokoju. Oczywiście potrzebne są testy przeprowadzane przez wyznaczone ośrodki, jednak nie ma żadnego potwierdzenia medycznego, laboratoryjnego na istnienie tej nowej choroby. Nie wiemy nic o jej podłożu, czy ewentualnie jest bakteryjne, wirusowe, czy to zatrucie. Objawy, jakie są opisywane towarzyszą wielu innym kocim schorzeniom - wskazuje Nieużyta.

Weterynarz z Jaworzna stwierdza gorzko, że największym zagrożeniem w tym temacie są sami ludzie i osoby, które niepotrzebnie sieją ferment w mediach i na forach internetowych. Jeśli wirus się potwierdzi, zostanie zbadany, trzeba będzie po prostu z nim walczyć, jak z innymi chorobami zwierząt.

- Skala śmiertelności kotów o której mowa, kilkadziesiąt przypadków, nie jest niczym zatrważającym. Może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale na co dzień, tak jak wśród ludzi, tak i u zwierząt, kotów czy innych dochodzi do stu czy dwustu nie do końca wyjaśnionych zgonów czy odejść na skutek podobnych, co opisywane w przypadku tajemniczego wirusa objawów, w tym ze strony układu oddechowego i neurologicznego. Apeluję o rozsądek i zachowanie spokoju - mówi Mirosław Nieużyła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto