Pierwsza wzmianka o Podłężu pochodzi z 1783 roku. Zanim powstało dzisiejsze osiedle w formie blokowiska, dookoła rozpościerały się prawie same łąki i lasy. Istniało tu zaledwie kilka gospodarstw. Nic więcej. Kiedy jaworznicka społeczność żydowska zakładała istniejąca do dzisiaj przy kościele św. Barbary cmentarz żydowski, znajdował się on praktycznie w szczerym polu.
Budowa obecnego osiedla mieszkaniowego rozpoczęła się właśnie w 1978 roku, a bloki, budowane na Podłężu, weszły w skład Spółdzielni Mieszkaniowej „Górnik”. Ostatni lokatorzy wprowadzili się w kwietniu 1992 roku. Z kolei początki parafii pw. św. Barbary na Podłężu sięgają 1982 roku. Wtedy wydano zgodę na budowę punktu katechetycznego. Pierwszą mszę św. w nowej kaplicy odprawił w 1983 roku bp Stanisław Smoleński. Wcześniej plac pod budowę kościoła poświęcił metropolita krakowski ks. Franciszek Macharski. Wcześniej wierni z Podłęża na msze święte chodzili do kolegiaty pw. św. Wojciecha i św. Katarzyny w centrum Jaworzna.
Podłęże było jednym z wielu osiedli z wielkiej płyty, jakie powstawały w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych niemalże w każdym mieście regionu. Mydlice w Dąbrowie Górniczej, Zagórze w Sosnowcu czy osiedle Paderewskiego w Katowicach to najbardziej znane przykłady. Mimo problemów z materiałami budowlanymi i długim okresem oczekiwania na mieszkanie, dla wielu osób była to szansa na cywilizacyjny skok. Blokowiska z wielkiej płyty stały się dla nich, ich dzieci i wnuków swoistą małą Ojczyzną. I pewno długo jeszcze blokowiska takie jak Podłęże będą się cieszyły powodzeniem wśród ludzi.
Nie brakowało również filmów i seriali poświęconych tematyce nowego budownictwa. Klasyczny przykład to „Alternatywy 4” Stanisława Barei. Lokatorzy blokowisk przyznają, że chociaż serial w wielu momentach jest bardzo przerysowany, to z wieloma sytuacjami spotkali się również w swoim życiu.
Pamiętacie taką scenę z „Alternatywy 4”, w której do docenta Furmana przychodzi dwóch robotników i pyta, czy rurkę mają mu przesunąć teraz czy później? Zaskoczony naukowiec pyta ich, skąd wiedzą o tym problemie i w odpowiedzi słyszą: „Myśmy ten blok budowali”.
- Takie były technologie, że rurek nie chowano w ściany. Rurki znajdowały się u mnie na środku ściany i do mojego mieszkania musieli przyjść fachowcy. Nie trzeba ich było zresztą daleko szukać, bo budowali sąsiedni blok. Niczego nie trzeba było tłumaczyć, bo wszystko wiedzieli. Wstawili kolanko, przesunęli rurki i dzięki temu można było tam wstawić meble - wspomina Zbigniew Pabiańczyk z Dąbrowy Górniczej i podkreśla: - Wolałem to przeboleć i naprawić te usterki, ale mieć samodzielne mieszkanie.
Nie brakowało też brodzenia w błocie. Jego osiedle zbudowano na terenie gliniastym. A że wokół bloku nie było nic, to po deszczu buty zaraz po wyjściu z domu były brudne. Krajobraz księżycowy towarzyszył zresztą mieszkańcom wszystkich powstających wtedy osiedli. Ludzie mieszkali już w nowych blokach, ale wokół nich było tylko błoto. Dopiero po pewnym czasie zaczynano zagospodarowywać ten teren.
W trudnościach związanych ze zdobyciem materiałów budowlanych doskonale radziła sobie branża górnicza. Węgiel był w owym czasie bowiem ważnym środkiem płatniczym. Sosnowiecka kopalnia Niwka-Modrzejów węglem płaciła na przykład przedsiębiorstwu rybackiemu z Władysławowa za... sieci rybackie, które zgodnie z wnioskiem racjonalizatorskim były wykorzystywane w wyrobiskach ruchu Niwka, aby urobek po strzale nie przelatywał za przenośnik. Węgiel wykorzystywała też jako środek płatności za niedostępne z pozoru materiały budowlane.
- Obyś przeżył rok bez znajomości - wspomina powiedzenie z lat 80. Zygmunt Witkowski, wieloletni górnik kopalni. Dziś jest już, na szczęście, inaczej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?