Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z trucizn będzie prąd

Aldona Minorczyk-Cichy
Fot. Archiwum Polska Dziennik Zachodni
Czy toksyczne odpady można przerobić na węgiel i wykorzystać do produkcji prądu? Choć brzmi to niewiarygodnie, taką instalację opracowali inż. Tomas Ocelka i jego współpracownicy, czescy naukowcy z Instytutu Zdrowia Publicznego w Ostrawie. Co ważne, teraz pomogą władzom Jaworzna pozbyć się niemal 200 tysięcy ton śmiertelnie groźnych odpadów po produkcji pestycydów w Zakładach "Organika-Azot".

W woj. śląskim zapowiada się więc ekologiczne przedsięwzięcie o europejskim wymiarze. Jedna z największych w Europie bomb ekologicznych będzie zlikwidowana przy wykorzystaniu najnowocześniejszej w Europie instalacji.

Na czym polega pomysł Czechów? Najprościej rzecz ujmując chodzi o "wyrwanie" chloru, który w połączeniu ze związkami organicznymi tworzy bardzo toksyczne substancje. Używa się do tego aktywnego węgla.

- Powstała w tym procesie substancja jest zupełnie nieszkodliwa - wyjaśnia Agnieszka Bartyzel, powiatowy geolog z Jaworzna. To po prostu paliwo, z którego można wyprodukować prąd. Dr Grzegorz Gzyl z Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach chwali tę metodę: - Metoda inż. Ocelki została przetestowana laboratoryjnie. Próbki z Jaworzna świetnie się do utylizacji nadają. Zawierają mocno skoncentrowane chemikalia - podkreśla. Dodaje, że ostrawski Instytut to znana i ceniona na świecie placówka naukowa.

O tym jak ważna nie tylko dla woj. śląskiego, ale i dla całej Polski jest likwidacja jaworznickiego składowiska świadczą dane Greenpeace. Według tej organizacji teren wokół zakładów jest skażony pestycydami, metalami ciężkimi (głównie ołowiem) i cyjankami. - Próbki wody z Jaworzna trafiły do naszego laboratorium w Wielkiej Brytanii. Wyniki nie pozostawiły żadnych wątpliwości, że to miejsce jest niezwykle niebezpieczne dla ludzi - podkreśla Łukasz Supergan, koordynator kampanii Greenpeace Polska.

Składowisko odpadów toksycznych w dolinie potoku Wąwolnica jest groźne nie tylko w kraju. Woda wypłukuje trucizny ze składowiska, które trafiają do rzek. Istnieje nawet ryzyko, że tą drogą chemikalia mogą zatruć państwa całego rejonu Morza Bałtyckiego.

Pomysł likwidacji jaworznickich odpadów nową technologią współfinansuje Unia Europejska. Wielkie sprzątanie może zakończyć się do 2015 roku.

Czeski sposób na nasze śmiertelnie groźne chemikalia

Dwa kilometry od centrum Jaworzna, dwieście metrów od zabudowań przy ulicy Chopina znajduje się jedna z najgroźniejszych w Europie eko-bomb. Bywa, że nieświadomi niebezpieczeństwa ludzie przechadzają się tam, wyprowadzają psy na spacer. Tymczasem na składowisku Zakładów Chemicznych "Organika-Azot" analitycy laboratoryjni Greenpeace znaleźli najgroźniejsze substancje świata.

To cyjanki, metale ciężkie, a także dioksyna TCDD, którą jesienią 2004 roku prawdopodobnie próbowano zabić Wiktora Juszczenkę, obecnego prezydenta Ukrainy. Tych odpadów jest tam 200 tysięcy ton!

Jaworzno dostało jedyną być może okazję na pozbycie się niezwykle toksycznych odpadów i to za unijne pieniądze. Samo nie byłoby w stanie tego sfinansować. W sukurs miastu przyszedł czeski Instytut Zdrowia Publicznego z najnowocześniejszą technologią. Naukowcy z Ostrawy w instalacji CMD przerobią substancje toksyczne na paliwo, z którego można wyprodukować prąd.

- To dobry pomysł. Czesi traktują tę sprawę priorytetowo - podkreśla dr Grzegorz Gzyl z Głównego Instytutu Górnictwa w Katowicach.

GIG jest jednym z partnerów programu naukowego FOKS (finansowany z unijnego Programu dla Europy Centralnej). Oprócz Polski i Czech udział w nim biorą placówki z Włoch i Niemiec. Chodzi o poprawę czystości wód.

Pestycydy w Jaworznie zaczęto produkować już w 1928 roku. Odpady lokowano w wyrobiskach po eksploatacji piasku.

- Na szczęście dla Jaworzna w tych miejscach podłoże jest bardzo szczelne i te szkodliwe substancje nie przedostają się na razie do wód, z których czerpiemy wodę pitną. Glina i iły załatwiają sprawę. Ścieki ze składowiska spływają jednak do potoku Wąwolnica i dalej Wisłą do Bałtyku - wyjaśnia Agnieszka Bartyzel, powiatowy geolog w Jaworznie.

- Teren wokół zakładów jest skażony pestycydami, metalami ciężkimi (głównie ołowiem) i cyjankami - wylicza Łukasz Supergan, koordynator kampanii Greenpeace Polska. Te substancje powodują u ludzi nowotwory, choroby neurologiczne, poronienia, uszkodzenia płodu.

Program FOKS zaczęto realizować pod koniec ubiegłego roku. Do 2011 roku zlokalizowane zostaną wszystkie miejsca składowania odpadów, rozpoznane ryzyko, jakie stwarzają oraz wybrana zostanie technologia powstrzymania emisji zanieczyszczeń. W następnych latach zagrożenia mają być usunięte. Marszałek województwa śląskiego Bogusław Śmigielski wraz z prezydentem Jaworzna Pawłem Silbertem i prezesem "Organiki-Azot" skierowali apel do premiera o pomoc w rozwiązaniu problemu. Dlaczego? Bo jaworznickie składowisko ze względu na ilość odpadów, skład i możliwy wpływ na zdrowie i życie ludzi to jeden z największych problemów środowiskowych w kraju, a może nawet w Europie.

- Teraz Czesi przywieźli nam bardzo dobrą nowinę. Okazało się, że odpady można unieszkodliwić za pomocą aktywnego węgla - mówi Paweł Silbert, prezydent Jaworzna.

Chodzi o "wyrwanie" chloru, który w połączeniu ze związkami organicznymi tworzy substancje toksyczne. W tym procesie powstaje popiół wolny od toksyn oraz bezpieczne paliwo w postaci bryłek węglowych, które można wykorzystać w elektrowni do produkcji prądu.

- Jesteśmy w fazie badań. Teraz trzeba w czeskiej instalacji przerobić większą partię odpadów, kilkanaście ton. Musimy uzyskać na to stosowne zezwolenia - wyjaśnia prezydent Silbert.

Następny krok to uzyskanie przez miasto zgody na czasowe uruchomienie takiej instalacji w Jaworznie. - Dla nas ważne jest by ludzie wiedzieli, co tu się będzie działo. By nie było niedomówień i niepotrzebnych obaw - wyjaśnia prezydent.

Ile będzie kosztować utylizacja toksycznych odpadów? Jeszcze nie wiadomo.

- Gdybyśmy to mieli robić sami, nigdy nie byłoby nas na to stać. W tej fazie, w ramach projektu FOKS zapłacimy tylko 20 tysięcy euro, na dodatek Unia zwróci nam aż 85 proc. wydatków. Główny ciężar kosztów spoczywa na ostrawskim Instytucie. Oni na badania wyłożą 150 tys. euro. Dla nich to jest sprawa prestiżowa. Jeśli zaś chodzi o późniejsze koszty samej utylizacji, nie mogę na razie podać nawet przybliżonej kwoty. Wszystko będzie zależało od liczby instalacji, ilości węgla aktywnego. Tu też będziemy zabiegać o środki rządowe i europejskie.

Zdaniem specjalistów wszystko wskazuje na to, że w 2015 roku jedno z największych składowisk trucizn w Europie zostanie zlikwidowane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Z trucizn będzie prąd - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto