Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Agnieszką Dygacz: nie można stawiać sobie wygórowanych celów (rozmowa NM)

Aleksandra Podgórska
Wywiad z Agnieszką Dygacz: Nie można stawiać sobie wygórowanych celów (rozmowa NM)
Wywiad z Agnieszką Dygacz: Nie można stawiać sobie wygórowanych celów (rozmowa NM) materiały prasowe
Wywiad z Agnieszką Dygacz. Jest reprezentantką Polski w chodzie sportowym, na Igrzyskach w Londynie zajęła 23 miejsce w chodzie na 20 kilometrów. Jako czynny sportowiec doskonale wie, jakim wysiłkiem może być regularny trening. Z Agnieszką Dygacz rozmawialiśmy o prezentach, które mogą zmobilizować do biegania oraz o postanowieniach noworocznych, których nie zawsze się trzymamy.

Wywiad z Agnieszką Dygacz: Nie można stawiać sobie wygórowanych celów (rozmowa NM)

Co Pani myśli o podarowaniu komuś w prezencie biegowego gadżetu? To jest dobry pomysł tylko, jeśli mamy do czynienia z kimś, kto biega od dawna, czy w przypadku osoby, która dopiero zaczyna przygodę z bieganiem również?
Moim zdaniem jest to dobry pomysł też dla osób, które dopiero zaczynają trenować, bo można w ten sposób zachęcić i zmotywować. Czasami ciężko jest się zmobilizować i kiedy dostaniemy coś, co przybliża nas do tego celu, to wtedy jest łatwiej. Zdarza się, że ktoś chciałby zacząć biegać, ale nie ma zegarka czy butów. Wtedy możemy taką osobę zaskoczyć, kupić jej ten sportowy gadżet i w wówczas nie ma już żadnych wymówek.

Zdarzyło się kiedyś, że kupiła Pani komuś właśnie taki prezent i faktycznie ta osoba zaczęła ćwiczyć?
Raczej tego typu gadżety kupowałam osobom, które już trenują, ale muszę o tym pomyśleć. Może uda się dzięki temu kogoś zachęcić do aktywności fizycznej.

Czytaj też: Bieg Chomiczówki 2015: wygraj pakiet startowy na jeden z najstarszych warszawskich biegów

Jakie konkretne akcesoria poleciłaby Pani osobom zaawansowanym, a jakie początkującym?
Podstawą dla wszystkich tych osób jest zegarek. To jest rzecz, którą trzeba mieć. Dzięki niemu możemy kontrolować czas naszego wysiłku, żeby móc sobie ustalić odpowiedni poziom. Możemy też kontrolować prędkość i tętno. Mają one również wiele programów do wyboru – w tych firmy TomTom można na przykład skorzystać z funkcji „ścigania się” z tym zegarkiem poprzez narzucenie sobie konkretnych celów treningowych. Poza zegarkiem oczywiście buty, sportowa bielizna, koszulki i getry.

Czyli taki zegarek, dzięki któremu możemy na bieżąco śledzić nasze postępy i kontrolować wysiłek, może nas zmotywować do regularnego treningu?
Tak, jak najbardziej. Ja kiedyś zapomniałam zabrać ze sobą zegarek i przyznaję, że miałam problem ze zmobilizowaniem się, bo nie mogłam ani sprawdzić jak długo trenuję, ani jakie mam tętno i to powodowało, że nie miałam ochoty na dalszy trening. Efekty można śledzić też po zakończeniu biegu – podpinamy wtedy zegarek do komputera i widzimy wszystkie wykresy, a nawet każdy kilometr, który przebiegliśmy. Jest to bardzo pomocne w dalszym planowaniu ćwiczeń.

Co Pani myśli o postanowieniach noworocznych? Mają w ogóle sens?
Ja nie robię takich postanowień, ponieważ uważam, że każdy moment jest dobry, aby zacząć ćwiczyć. Niekoniecznie musi to być Nowy Rok, bo czasem się tak zdarzy, że nazbieramy sobie całą masę postanowień i ostatecznie nie zrealizujemy żadnego, bo będzie ich po prostu za dużo.

Dlaczego ludzie wybierają właśnie tę datę – 1 stycznia?
Pewnie dlatego, że wydaje im się, że coś się wtedy zmieni. Moim zdaniem to jest tylko umowna data, każdy dzień jest odpowiedni, aby zacząć coś nowego, aby coś sobie postanowić.

Czy takie postanowienie wpływa na człowieka mobilizująco czy może wręcz przeciwnie? Czasami mówimy sobie „Miałem zacząć od dzisiaj, ale może jednak zacznę jutro...”.
To już zależy od człowieka, od jego motywów, działań, ale też nastawienia psychicznego. Ludzie są różni, jedni będą się twardo trzymać tego, co postanowili, a inni nie będą potrafili się zmobilizować i cały czas będą odkładać rozpoczęcie treningu czy diety. Oczywiście najlepiej jest zacząć od zaraz, ale tak jak wspomniałam, nie każdemu się to udaje.

Warto zaczynać od postanowienia noworocznego swoją przygodę ze sportem?
Tak jak mówiłam, każda chwila jest dobra, niekoniecznie musi być to postanowienie noworoczne. Każdego dnia trzeba stawiać sobie nowe cele i dążyć do nich. Mając jakiś cel w swoim życiu, robiąc coś nowego, ucząc się nowych rzeczy, rozwijamy się. Ale jeśli oczywiscie ktoś chce od Nowego Roku, to nic nie stoi na przeszkodzie. Zwłaszcza, że to już bardzo blisko.

Osoby, które zaczynają biegać, zwłaszcza po okresie świątecznym, kiedy trudno oderwać się od stołu, szybko się zniechęcają, bo chciałyby od razu widzieć efekty. Jak by je Pani zmotywowała?
Przede wszystkim nie można stawiać sobie na wstępie wygórowanych celów. Bieganie trzy razy w tygodniu zupełnie wystarczy, wcale nie trzeba biegać codziennie. Nie ma sensu decydować się na przebiegnięcie od razu 10 km, bo dwa dni później już nie będzie nam się chciało w ogóle wyjść poćwiczyć, ponieważ nasze mięśnie będą przemęczone i nasza motywacja zmaleje. Łatwiej się też zmobilizować, kiedy urozmaicamy sobie trening – raz pójdziemy pobiegać, innego dnia na basen, a jeszcze innego na rower.

Czyli tzw. „metodą małych kroków”. W takim razie jak długo trenować na początek?
Jeśli ktoś zaczyna od zera, to najlepiej zacząć od marszu. Potem przejść do lekkiego truchtu, przebiec w ten sposób około 2 minut, potem znów wrócić do marszu, powtarzając taki cykl około 5 razy. Później na każdym kolejnym treningu powinniśmy starać się, aby tego marszu było coraz mniej, a coraz więcej truchtu. Z czasem dojdą kolejne środki treningowe i zmiany tempa biegu. Jest to oczywiście indywidualna kwestia i warto się wtedy poradzić kogoś, kto profesjonalnie zajmuje się ustalaniem takich planów.

Obok rozpoczęcia ćwiczeń, jednym z najczęstszych postanowień noworocznych jest ograniczenie słodyczy lub przejście na dietę. Pani pewnie też zdarzają się różne zachcianki. Jak sobie z nimi radzić?
O tak, słodycze są jedną z moich największych słabości. Dzień bez czekolady jest dniem straconym. Nie warto jednak zupełnie odmawiać sobie słodyczy, bo to może być katorga dla organizmu i psychiki. Można jeść wszystko, ale w rozsądnych ilościach – zamiast zjadać naraz całą tabliczkę czekolady, zjeść tylko kilka kostek. Potem iść pobiegać i od razu spalić te kalorie. Dobrym sposobem jest też zjedzenie czekolady od razu po treningu, kiedy organizm domaga się węglowodanów i trzeba je uzupełnić. Po wysiłku mamy na to około 30 minut – w tym czasie organizm nie odkłada tych węglowodanów w postaci tłuszczu.
Oczywiście siła woli też jest ważna, ale łatwiej sobie odmówić zjedzenia słodyczy, kiedy widzimy efekty naszego treningu.

A jeśli ktoś postawi sobie jakiś cel, ale nie wytrwa, jednocześnie czując, że jednak musi zmienić coś swoim życiu i przysłowiowo „wziąć się za siebie”. Jaką radę by mu Pani dała?
Przede wszystkim, żeby się nie poddawał. Rozumiem, że każdy może mieć słabszy dzień. Zdarza się, że ktoś biegał regularnie, ale potem nagle przestał i przez dwa dni było w porządku, ale później zaczęły go już dręczyć wyrzuty sumienia. Wtedy ważne jest, aby zacząć od nowa, nie rezygnować od razu dlatego, że raz się nie udało. Można zaczynać nawet jeszcze raz od początku, nie poddawać się i nie wmawiać sobie, że jesteśmy słabi i nie damy rady. Najważniejsze jest znaleźć coś, w czym będziemy czuli się dobrze i co będzie nam sprawiało radość. Dobrym sposobem może być umawianie się na treningi ze znajomymi lub branie udziału w grupowych ćwiczeniach.

Tak, wtedy łatwiej się zmotywować, bo mamy też zobowiązania w postaci tego, że się z kimś umówiliśmy.
Dokładnie. Łatwiej jest nam wstać na przykład o godzinie 6 rano, kiedy wiemy, że ta druga osoba też musi wstać.

Jakie sporty, poza bieganiem, poleciłaby Pani, aby pozbyć się zbędnych kilogramów po świętach?
Na pewno warto spróbować pływania czy chodu sportowego, który sama trenuję. Osobom, które nigdy nie miały z nim styczności, polecam zacząć od nordic walkingu lub szybkiego marszu. Poza tym oczywiście ćwiczenia na siłowni, ale również tenis, squash, a zimą narty lub łyżwy. W rzeczywistości każda forma ruchu jest dobra.

W tym okresie jesienno-zimowym nawet chyba lepiej pójść w jakieś zakryte miejsce. Są jednak osoby, które wolą biegać, kiedy na dworze jest zimno.
Rzeczywiście, kiedy jest upalnie szybciej się męczymy, z drugiej strony, kiedy temperatura spada poniżej zera, wtedy też trudno się trenuje. Optymalną temperaturą jest 15 stopni, czyli ani bardzo zimno, ani bardzo ciepło.

Czyli można powiedzieć, że wbrew pozorom lepiej jest zacząć biegać późnym latem lub wczesną jesienią?
Tak, latem możemy mieć problemy, bo wystarczą nawet dwie minuty i już czujemy ogromne zmęczenie. Można oczywiście wstawać na trening wcześnie rano, ale nie każdy potrafi się zmobilizować. Dlatego jesień i zima są takimi porami roku, w których dobrze się trenuje. W tym roku mamy bardzo sprzyjające warunki pogodowe, więc nie pozostaje nic innego jak wyjść na dwór i zacząć biegać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto