Radni Jaworzna posprzeczali się o nazwy przystanków autobusowych

Zdaniem rajców, obecne nazwy są nieadekwatne, do tego, co przy tych przystankach obecnie się znajduje. Podczas sesji padały różne propozycje. A to, aby zamienić dotychczasową nazwę Sklep Tadeusz na Arkady, a to aby przechrzcić przystanek Szczakowa Dolomity na Pieczyska Dolomity Orka albo Szczakową Jaworową na Szczakową Cmentarz. Problem nazewnictwa przystanków nabrał takich rozmiarów, że radni 11 głosami przeciw, 6 za i 4 wstrzymującymi się nie przyjęli projektu uchwały.

Wybieramy najlepszych radnych Jaworzna [GŁOSOWANIE]

- Po pierwsze, urzędnicy przestawili nam bubel, a nie uchwałę. Były w niej pomylone nazwy ulic, przy których znajdują się przystanki, a także pomylone nazwy dzielnic. Po drugie, w Jaworznie funkcjonują przestarzałe nazwy przystanków, które często są nieadekwatne do dzisiejszych realiów. Na przykład nazwa Byczyna Bar mówiła o barze Kaprys, którego nie ma już od 20 lat. Może warto nazwać ten przystanek po prostu Byczyna Centrum, aby nie wprowadzać w błąd pasażerów - mówi Marian Tarabuła, radny z klubu Wspólnie dla Jaworzna. - Jaworznianie orientują się, gdzie należy wysiąść, jadąc autobusem, ale ktoś spoza miasta zgubi się, jeśli nadal będą funkcjonować takie dziwne nazwy, które nic nie mówią - dodaje radny.

Pracownicy MZDiM są zszokowani takim obrotem rzeczy. Uchwała po prostu była listą istniejących przystanków i nie miała ustalać nowych nazw ani zmieniać dotychczasowego nazewnictwa.

Jak twierdzą pracownicy MZDiM, nowa ustawa, która weszła w życie 1 marca b.r. wprowadziła m.in. konieczność określenia przez właściwy organ samorządowy w drodze uchwały przystanków komunikacyjnych należących do danej gminy. Radni otrzymali więc spis istniejących przystanków, obejmujący nazwy obowiązujące od wielu lat, utrwalone w świadomości społecznej i ujęte w obowiązujących rozkładach jazdy i innych oficjalnych dokumentach, związanych z wykonywaniem transportu drogowego przez przewoźników.

Jeśli radni przyjęliby uchwałę, miasto miałoby prawo wprowadzić opłaty za korzystanie z przystanków komunikacyjnych należących do gminy od wszystkich przewoźników (w tym również prywatnych). Do budżetu miasta mogłoby wpływać od kilkuset tysięcy do ponad miliona złotych rocznie. Te środki, zgodnie z regulacjami ustawowymi, byłyby przeznaczane na budowę, remonty i bieżące utrzymanie infrastruktury przystankowej. Co dalej? Czy zamiast zyskiwać pieniądze, gmina będzie musiała wydać sporą sumę na zmiany nazw jaworznickich przystanków?

Jak wyliczają drogowcy koszt zmiany nazwy jednego przystanku wynosi nawet do 4 tys. złotych. Wlicza się w niego zakup nowych tablic na wiatach, zmianę rozkładów jazdy, koszt obsługi lektorskiej, czyli zmiany komunikatów na wyświetlaczach i komunikatów głosowych w autobusach. Kolejnym skutkiem będzie to, że z początku pasażerowie będą zdezorientowani i będą musieli nauczyć się nowego nazewnictwa, choć przyzwyczaili się już do dotychczasowych nazw. Koszty zmiany nazw przystanków poniosą pasażerowie, którzy jednocześnie są podatnikami.

Radni mają zastrzeżenia i nie ufają wyliczeniom drogowców. Radnemu Grzegorzowi Przybyłce w obliczeniach wyszło, że koszt zmiany nazwy jednego przystanku to kilkaset złotych. Inni radni też są nieufni.
- Nie wierzę, że zmiana nazwy jednego przystanku kosztuje kilka tysięcy złotych. A jeśli np. usługa lektorska jest za droga, to zamiast wynajmować lektora, sam mogę za darmo udostępnić mój głos, aby informował pasażerów o zbliżających się przystankach - mówi radny Tarabuła. - A co do wpływów do budżetu Jaworzna, to w projekcie uchwały nie było o tym ani słowa - kwituje.

Nad kwestią nazewnictwa przystanków mają pochylić się radni z Komisji Gospodarki.

Czy Twoim zdaniem trzeba zmieniać nazwy jaworznickich przystanków? A jeśli tak, to których? Zgłoś swoje propozycje! Weź udział w sondzie. Skomentuj!

CZYTAJ TAKŻE:
Dwa dni z królikami. W niedzielę dzień drugi wystawy [WIDEO + ZDJĘCIA]
Noc Muzeów w Jaworznie. Muzeum organizuje konkurs
Stalexport vs Jaworzno. Walka o odtajnienie umowy koncesyjnej trwa