Spis treści
Pożar w Domu Śląskim
Informacja o pożarze w schronisku Dom Śląski pod Śnieżką strażacy otrzymali w czwartek (26 października) około godz. 18.
- Doszło do zapalenia elewacji, na ganku przed schroniskiem. Jeszcze przed przybyciem służb pracownicy schroniska ugasili pożar gaśnicami. Na miejsce zdarzenia zadysponowano 5 zastępów straży pożarnej. Nasze działania polegały na dogaszeniu pożaru, wykonaniu prac rozbiórkowych i monitorowaniu strefy działań przy użyciu kamery termowizyjnej - mówi Krzysztof Zakrzewski, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze
Akcja strażaków trwała 2,5 godziny. Z tego dojazd na miejsce zajął im pół godziny. Droga do schroniska jest wąska i bardzo stroma (1400 m n.p.m.) . Pokonanie jej ciężkimi wozami strażackimi, wymaga nie lada umiejętności. W akcji brały udział jednostki PSP w Jeleniej Górze oraz OSP z Sosnówki, Miłkowa i Karpacza.
Czytaj więcej o akcji w schronisku Dom Śląski:
"Pożar w Domu Śląskim został opanowany. Ogień nie był duży, ale zadymienie spore. Ogniem zajęło się kilka desek z poszycia w wejściu zimowym. Pożar ugasili gaśnicą sami pracownicy obiektu, których zaalarmował dym. Wezwali też straż. Przybyło na miejsce 5 zastępów straży. Strażacy pruli poszycie, by sprawdzić czy nie ma gdzieś w środku jeszcze ognia i ugasić to, co się jeszcze mogło tlić. Nieoficjalnie prawdopodobną przyczyną wybuchu ognia był papieros wciśnięty przez kogoś w deski w zimowym wejściu do schroniska. Na szczęście nikomu nic się nie stało" - napisali dzisiaj uspokajająco na FB pracownicy schroniska Dom Śląski.
W czasie wczorajszej akcji w schronisku było około 30 osób. Nie zostały ewakuowane, gdyż nie było takiej potrzeby. Dzisiaj (27.10) Dom Śląski przyjmuje turystów, jak zwykle.
Po pożarze w Domu Śląskim, rozgorzała dyskusja w internecie
Najpierw internauci panikowali, że pali się poszycie i dach schroniska i już po obiekcie. Tak dramatycznie wyglądała łuna nad Domem Śląskim, która widoczna była z Jeleniej Góry.
- Zdjęcia, które pojawiły się w internecie, na których widać jasność w górach w okolicach Domu Śląskiego to nie pożar, tylko światła od dużej ilości wozów strażackich, GOPR-u i innych służb, które przybyły. Pojawiły się też zdjęcia schroniska w chmurach, sugerujące ogromny dym. Dziękujemy za troskę i wiele słów wsparcia, wiele to dla nas znaczy. Dom Śląski jest cały - opisywali na bieżąco pracownicy Domu Śląskiego.
Kolejną lawinę wpisów spowodowała informacja, że prawdopodobną przyczyną wybuchu pożaru mógł być niedopałek wciśnięty między deski elewacji budynku. Wpisy są bezwzględne:
Urwało się dno w piekle ludzkiej głupoty
To trzeba być przepraszam, ale debilem, żeby papierosa wcisnąć w elewacje
Te papierosy to bym palaczom w dupę wtykała, wszędzie pełno tych niedopałków, ciekawe czy w swoich domach też tak rzucają i wtykają gdzie popadnie
A ja to bym go nawet nie karał. Ja bym mu kazał straty odbudować na swój koszt, własnymi rękami a materiały wnosić na placach przez Kocioł Łomniczki deska po desce
Jakby zapłacił koszta akcji gaśniczej, przyjazdu kilku jednostek straży pożarnej i odszkodowanie za straty, jakie poniosło schronisko, to może by w końcu zaczął mózgu używać
Turystów się nie upilnuje, a szkody są ogromne
Dagmara Dominiak, która pracuje cztery lata na Kopie, gdzie wysiadają z kolei linowej turyści idący do Domu Śląskiego i dalej na Śnieżkę, podkreśla, że choć we wszystkich schroniskach obowiązuje zakaz palenia papierosów, to ludzi się nie upilnuje.
- Bywają bardzo lekkomyślni turyści, za nic mający przepisy, które obowiązują na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego. Tym razem, w Domu Śląskim skończyło się szczęśliwie, ale groźba tragedii spowodowanej pożarem, wisi nad każdym schroniskiem - mówi Dagmara.
Andrzej Raj, dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego przypomina, że na terenie całego parku obowiązuje zakaz palenia papierosów. Turysta złapany na gorącym uczynku przez strażników przyrody, może dostać 500 złotych mandatu.
- KPN odwiedza rocznie 2,5 mln turystów. Każdego nie upilnujemy. Niestety, ludzie na szlakach palą papierosy, rzucają niedopałki na ziemię, szkodząc środowisku i powodując zagrożenie pożarowe - mówi Andrzej Raj. - 20 lat temu o tej porze w Karkonoszach leżał już śnieg. Teraz, z powodu zmian klimatycznych, pokrywa śnieżna zalega od grudnia. Nawet w listopadzie trawy są wysuszone i łatwo o pożar.
Przypomina zdarzenie z 2018 roku, gdy w listopadzie, po czeskiej stronie Karkonoszy wybuchł ogromny pożar. Spłonęło 20 hektarów lasu, torfowisk, kosodrzewiny. Tylko dzięki szybkiej i skutecznej akcji polskich strażaków, ogień nie przedostał się na naszą stronę i nie spowodował ogromnych strat w przyrodzie.
O pożarze w czeskich Karkonoszach czytaj tutaj:
Pożary w karkonoskich schroniskach
W przeszłości pożary strawiły znane karkonoskie schroniska.
- W 1888 roku spłonął budynek „Heldmann Baude”, schroniska, które stało w miejscu dzisiejszego Domu Śląskiego. Prawdopodobnie było to podpalenie. O podłożenie ognia podejrzewano gospodarza konkurencyjnego schroniska, ale nie udało się udowodnić mu winy. W miejscu „Heldmann Baude” w 1921 roku zaczęto budowę budynku obecnego schroniska. Projekt wykonał znany wrocławski architekt Herbert Eras.
- 10 października 1946 roku spaliło się schronisko im. Księcia Henryka (Prinz-Heinrich-Baude) leżące nad Wielkim Stawem w Karkonoszach.
- W 1966 roku spłonęło Schronisko im. Bronisława Czecha, które znajdowało się na Starej Polanie przy szlaku z Karpacza Górnego do schroniska Strzecha Akademicka.
- W 2011 roku niemal doszczętnie spłonęły wszystkie trzy budynki czeskiego schroniska Petrova bouda. Przyczyny pożaru nie są znane. Podejrzewano podpalenie, jednak prokuratura czeska umorzyła śledztwo w tej sprawie.
Czytaj także:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?