W nocy z 29 na 30 stycznia spłonął drewniany dom znajdujący się przy ulicy Broniewskiego w Wołominie, który od 50 lat zamieszkiwany był przez panią Teresę. Dzięki szybkiej reakcji starszej kobiety nie doszło do tragedii. 70-latka obudziła się, zabrała ze sobą ukochanego psa i wybiegła na zewnątrz.
Dom zapalił się błyskawicznie. Zdaniem służb, do zdarzenia doszło wskutek zwarcia instalacji elektrycznej. Pomimo szybkiej akcji funkcjonariuszy Straży Pożarnej, niczego nie udało się uratować. W jednej chwili zniknął cały dorobek pani Teresy.
Byliśmy na miejscu. Dom nie nadaje się do zamieszkania. Zapachem spalenizny przesiąknięta jest każda deska, a stan ścian pozostawia wątpliwości co do dalszego bezpiecznego użytkowania. Stopiły się także plastikowe okna. Chcemy pomóc Pani Teresie w budowie nowego, niewielkiego domu. Pani Teresa nie potrzebuje wiele - ot, cztery ściany, gdzie mogłaby wraz z Lusią żyć dalej - tłumaczy pani Marta Damm-Świerkocka, kobieta która pracuje z poszkodowaną w jednym biurowcu.
Zbiórka dla pani Teresy. Potrzeba 150 tysięcy złotych
Marta Damm-Świerkocka postanowiła założyć w sieci zbiórkę, której celem jest uzyskanie pieniędzy na nowy dom dla pani Teresy. W rozmowie z naszym portalem wyjaśnia, jakie środki są potrzebne oraz informuje, że w sprawę zaangażowało się Starostwo Powiatowe w Wołominie.
Chcemy uzbierać 150 tysięcy złotych. Myślimy o domu modułowym o powierzchni 35 metrów kwadratowych. To byłoby wystarczające miejsce dla pani Teresy. Taki dom kosztuje około 120 tysięcy, 30 tysięcy to środki związane m.in. z wykończeniem. Oprócz zbiórki otrzymaliśmy zapewnienie o pomocy ze strony Starostwa Powiatowego. Spotkanie z jego przedstawicielami ma się odbyć w przyszłym tygodniu - mówi nam pani Marta Damm-Świerkocka.
Jak tłumaczy organizatorka zbiórki, pani Teresa to bardzo skromna kobieta. Codziennie o piątej rano wyjeżdża autobusem z Wołomina do biurowca w Warszawie, gdzie jest pracownikiem serwisu sprzątającego. Kobieta jest wdową.
Przez ostatnie dwadzieścia lat opiekowała się mieszkającym wraz z nią ciężko chorym synem. Każdą złotówkę przeznaczała na leczenie. Jak sama mówi, nie pamięta, kiedy coś sobie kupiła. Mimo to nie straciła pogody ducha i pracowała zawsze z zaangażowaniem i uśmiechem. Dla każdego znalazła miłe słowo. Niestety, rok temu jej syn przegrał długoletnią walkę z rakiem. Została sama w niewielkim, starym, drewnianym domu. Towarzyszył jej jedynie ulubiony pies - Lusia - opisuje pani Marta.
W chwili pisania tego artykułu (16 luty, godzina 12:30), zebrano już blisko 30 tysięcy złotych. Do końca zbiórki pozostało 81 dni.
Link do zbiórki można znaleźć tutaj.
NATO na Ukrainie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?