Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podlasianka Katowice-LKS Ciężkowianka 1:1. Cenny punkt Ciężkowianki

Jancio Wodnik
interesującego widowiska piłkarskiego była publiczność zgromadzona w pięknym ośrodku sportowym w willowej dzielnicy Katowic- Podlesiu. Trener Szczotka w myśl zasady, że zwycięskiego składu się nie zmienia mimo bogactwa kadrowego w tym dniu wystawił tą samą jedenastkę, która przed tygodniem rozbiła solidną drużynę „Unii” Dąbrowa Górnicza 3-0.

Świadkami Również taktyka na ten mecz była podobna. Uważna gra w defensywie oraz presing od połowy boiska. Widać było również, że ciężkowiccy zawodnicy podbudowani ostatnią wygraną wyszli na murawę niesamowicie skoncentrowani. W pierwszej połowie gra była zachowawcza. Przewagę optyczną posiadali co prawda miejscowi, jednak „Ciężkowianka” schowana z pozoru za podwójną gardą niczym wytrawny fighter czychała na zabójczą kontrę, zaś strzegący katowickiej bramki Michał Woźnica sporadycznie, ale był w ciężkich opałach. Z kolei miejscowi najbliżej uzyskania prowadzenia byli w 13 i 18 minucie.

Polecamy: TOP 10: Najcenniejsi piłkarze śląskich klubów

Najpierw piłka po strzale Adriana Leksa trafiła w słupek bramki Artura Kominiaka, zaś 5 minut później tylko husarska szarża wracającego Bujakiewicza sprawiła, iż będący sam na sam z ciężkowickim bramkarzem Łukasz Knapek nie mógł sprawdzić Kominiaka. W tym czasie bardzo dobre spotkanie rozgrywał na prawej stronie boiska Mateusz Zdun.

Niestety zawodnik ten nie po raz pierwszy doznał urazu nogi i został zastąpiony przez Bolisęgę 3 minuty przed końcem pierwszej połowy. Popularny „Boli” zaraz po wejściu o mało nie doprowadził ciężkowickiego coacha do zawału. Na szczęście skończyło się na strachu, gdyż koledzy z defensywy zdołali naprawić jego błąd. Drugą odsłonę „Ciężkowianka” rozpoczęła od mocnego uderzenia. Po precyzyjnym dośrodkowaniu z rzutu wolnego najpierw bohater sprzed tygodnia Kamil Kądziołka po efektownym „szczupaku” trafił w słupek, zaś będący na „wycieczce” Adrian Prażmowski zachował największą przytomność umysłu i mocnym strzałem pod poprzeczkę wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Przez następny kwadrans miejscowi niczym pięściarz po nokdaunie sprawiali wrażenie lekko zamroczonych, co wykorzystywała jaworznicka drużyna stwarzając raz po raz pod bramką Woźnicy groźne sytuacje.

Niestety ani Kądziołka, ani Jarzynka nie zdołali po raz drugi pokonać miejscowego bramkarza. Sytuacja zmieniła się nieco, gdy na boisku pojawił się wygolony na zero Gruszczyński, który niczym duński internacjonał Thomas Gravesen lewą stroną siał spustoszenie w szeregach ciężkowickiej defensywy nie znajdując do czasu zrozumienia wśród swoich partnerów z linii napadu. Jednak gwoli prawdy to kontry jaworznian z udziałem Marcina Psiody i Radka Jarzynki były groźniejsze.

Tym bardziej, że „Podlesianka” została zmuszona do ataku pozycyjnego, który jak wiemy jest piętą achilesową większości polskich drużyn. Niestety nadeszła feralna 84 minuta. Coraz bardziej pewni siebie ciężkowiccy zawodnicy chcąc udokumentować wygraną drugim golem zapomnieli o wskazówkach trenera i bezmyślnie stracili piłkę na połowie gospodarzy. Kuc przerzucił futbolówkę na lewe skrzydło do Gruszczyńskiego, który w sprinterskim tempie popędził w kierunku bramki, po czym ostro dośrodkował, zaś Adrian Leks z najbliższej odległości precyzyjną główką doprowadził do wyrównania.

Zmotywowało to zawodników „Podlesianki” do jeszcze lepszej gry i na przedpolu bramki Kominiaka momentami dochodziło do dantejskich scen. Jednak bliżsy zwycięstwa był ciężkowicki team. W 89 minucie błyskawiczna kontra omal nie przyniosła rozstrzygnięcia. Jarzynka po minięciu dwóch rywali dośrodkował w pole karne, zaś zamykający akcję Marcin Psioda potężnym strzałem sprawdził wytrzymałość słupka bramki gospodarzy. Reasumując w drugiej połowie było to ciekawe widowisko, trzymające publiczność w napięciu, zaś sytuacje zmieniały się jak w kalejdoskopie.

Cieszy cenny remis na trudnym terenie w Podlesiu, chociaż trener Szczotka, który przed spotkaniem przyjąłby go w ciemno, po zawodach mocno wybrzydzał. Jednak tak naprawdę jest to spore osiągnięcie, tym bardziej, że w historii dotychczasowych spotkań na katowickim obiekcie „Ciężkowianka” jeszcze nie wygrała, zaś porażka 0-9 poniesiona 30 sierpnia 2008 roku jest jedną z najdotkliwszych w 61 letniej historii ciężkowickiego klubu.

W najbliższą niedzielę- 6 listopada- „Ciężkowianka” o godzinie 11.00 podejmuje na własnym stadionie w Ciężkowicach solidnego niegdyś IV ligowca „Uranię” Ruda Śląska, która po zmianie trenera (27 września zespół objął znany zabrzański szkoleniowiec Andrzej Kobiałko) zaczyna wygrywać. Co ciekawe kochłowiczanie lepiej spisują się w meczach wyjazdowych ( gdzie wygrali już 3 mecze). Zapowiada się interesujące widowisko.


Podlasianka Katowice-LKS Ciężkowianka 1:1

1-0 Prażmowski 52’
1-1 Leks 84’

„Ciężkowianka”: Kominiak- Zdun (Bolisęga), Pieczka, Prażmowski, Bujakiewicz- Struski (Pstraś), Psioda, Biel, Ciołczyk (Koralik )- Jarzynka, Kądziołka (Radomski )

PLEBISCYT: GŁOSUJ na najładniejszy pomnik w Jaworznie!

Polecamy: RAJD NA DWR-ce [ZDJĘCIA]. Kierowcy muszą jednak poczekać...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto