Znamy więc technologię, która pozwoli zneutralizować 200 tys. ton toksyn, znajdujących się na terenie Zakładów Chemicznych Organika Azoty. Sąsiedzi zza południowej granicy obiecują, że załatwią za nas ekoproblem w pięć lat. Utylizacja tony chemicznego paskudztwa kosztuje jednak od 7 do 10 tys. zł. Za pozbycie się całości odpadów trzeba zapłacić ok. 1,5 miliarda zł. W zamian zyskamy bezpieczeństwo i 50 ha zrekultywowanych terenów.
- Nad naszą metodą pracujemy od 1999 roku - mówi Tomasz Ocelka z Instytutu Zdrowia Publicznego z Ostrawy w Czechach. - Na początku sprawdzaliśmy jej skuteczność w laboratorium. Teraz przechodzimy do testów terenowych. W Zakładach Chemicznych Organika Azoty zainstalowaliśmy naszą maszynę i wzięliśmy się do pracy. To nadal demonstracja naszego pomysłu, jednak teraz utylizujemy próbki o wadze dziesiątek kilogramów. W przy-szłości będą to setki ton.
Po próbach laboratoryjnych oraz masowych, Czesi podkreślają wysoką skuteczność metody. - Najniższy wynik, jaki osiągnęliśmy to 97 procent oczyszczenia odpadów - mówi Ocelka. - Jednak skuteczność w przypadku toksycznych pestycydów, takich jak te z Jaworzna, sięga blisko 100 proc.
Na czym polega rewolucyjność czeskiej metody? Przede wszystkim odpadów nie trzeba wozić, bo maszyna przyjeżdża na miejsce. Po drugie, można przy jej pomocy oczyszczać z chemikaliów nie tylko ziemię, ale i wodę. No i co najważniejsze, radzi sobie z różnymi rodzajami toksyn. Nie bez znaczenia jest też fakt, że końcowym produktem jest miał z węgla aktywnego, który bezpiecznie można spalić w standardowej elektrowni i otrzymać prąd.
- Przede wszystkim musimy pozbyć się z odpadów chloru, którego związki organiczne są groźne dla życia i zdrowia - mówi Ocelka. - Dzięki naszej metodzie przekształcane są one w kwas chlorowy, który można ponownie wykorzystać.
Mimo zalet samorządowcom z Jaworzna sen z powiek spędzają koszty przedsięwzięcia.
- Sami nie damy rady. Nawet przy wsparciu ze strony zarządu Zakładów Chemicznych Organika Azoty i środkach z UE nie mamy szans rozwiązać tego problemu - mówi Paweł Silbert, prezydent Jaworzna. - Nie sądzę, że nawet województwo samodzielnie da radę. Potrzebne jest wsparcie finansowe ze strony rządu, a nawet innych krajów. Wszyscy powinni się włączyć w nasze starania, bo kiedyś może się okazać, że jaworznickie odpady dostaną się do Przemszy i dalej Wisłą do Bałtyku, a wówczas problem stanie się faktycznie międzynarodowy - dodaje.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?