Osiedle Gagarina: Lokatorzy marzną, a urzędnicy spierają się, kto zawinił

Lokatorzy są załamani. Niektórzy wymówili swoje lokum w poprzednich miejscach zamieszkania. Chcieli się przenieść na swoje.

- To prawdziwy dramat. Pokój ogrzewamy małymi piecykami, a w kuchni przez cały czas mamy odkręcony palnik gazowy. Mój mąż jest po dwóch zawałach i nie może przebywać w takim zimnie - załamuje ręce Irena Warnat. Z mężem przeniosła się z Pszczelnika. Tam przez cztery lata wynajmowali dom jednorodzinny. Nie było łazienki, ciepłej wody. - Myśleliśmy, że przynajmniej w te święta będziemy żyć jak normalni ludzie - dodaje. Inni lokatorzy mają podobnie. Pozamarzane są okna, w mieszkaniach, w których jest już woda, przeciekają zlewozmywaki, nie domykają się drzwi. Do zaniedbań nikt jednak nie chce się przyznać. Budynkami opiekuje się Miejski Zarząd Nieruchomości Komunalnych.

- Budowę bloków zlecił prywatnej firmie Wydział Inwestycji Miejskich. My tylko opiekujemy się mieszkaniami już po odbiorze. Dlatego wady nie powstały z naszej winy - mówi Agnieszka Zymonik, rzeczniczka MZNK.

W Wydziale Inwestycji Miejskich też nikt nie bije się w piersi. Urzędnicy już dwa miesiące temu dokonali przeglądu i oddali budynek w ręce Miejskiego Zarządu Nieruchomości Komunalnych. Ale przez ten czas nikt nie zgłosił się do lokatorów o podpisanie umowy z gazownią i innymi instytucjami.

- A to błąd, bo teraz widzimy tego efekty - mówi Andrzej Buchacz z Wydziału Inwestycji Miejskich Urzędu Miejskiego w Jaworznie. - Podczas odbioru technicznego wszystko było w porządku - mówi.

Tymczasem urzędy starają się zażegnać problem. Wczoraj przyjechali pracownicy firmy, która zbudowała bloki.

- Myślę, że przed Bożym Narodzeniem te kłopoty zostaną
zażegnane - zapewnił Andrzej Buchacz.