Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kto może zostać ratownikiem TOPR? Co czeka kandydata na ratownika tatrzańskiego?

Łukasz Bobek
Łukasz Bobek
Wideo
od 16 lat
Są księża, nauczyciele, strażacy, policjanci. To górale, ale i krakusy, czy warszawiacy, a nawet Słowak. Zanim zostali ratownikami Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, musieli przejść długie szkolenie i zdać egzaminy. A przede wszystkim – co dla wielu okazuje się najtrudniejsze – znaleźć czas w życiu zawodowym i rodzinnych na to wszystko. Mimo sporych wyrzeczeń okazuje się, że co rok do TOPR trafia stos podań o przyjęcie. Co czeka tych, którzy chcą nosić odznakę z błękitnym krzyżem i kosówką?

TOPR to jedna z najstarszych górskich organizacji ratowniczych na świecie. Stowarzyszenie powstało w 1909 roku. Obecnie w szeregach pogotowia jest ok. 300 ratowników, z czego większość to ochotnicy.

Chętnych nie brakuje

Mimo, że dla większości ratowników działalność w pogotowiu jest całkowicie społeczna (nie dostają za akcje żadnych pieniędzy), nie brakuje chętnych, by wstąpić do pogotowia.

- Od paru lat mamy ok. 30 podań rocznie. Nie oznacza to oczywiście, że wszyscy zostają kandydatami na ratownika. Ze względu na to, że szkoleń mamy bardzo dużo i program szkolenia ratownika jest bardzo intensywny, przyjęliśmy zasadę, że egzaminy wstępne robimy co 2 lata. Zanim więc ktoś zostanie w ogóle kandydatem na ratownika, musi podejść do egzaminu i zdać go pozytywnie – mówi Andrzej Marasek, odpowiedzialny za szkolenie kandydatów na ratowników.

Już samo dopuszczenie do egzaminy na kandydata jest sitem, które odsiewa tych co się nie nadają. - Kandydat na kandydata nie może być człowiekiem przypadkowym, z ulicy, który dopiero chce się uczyć o górach. Musi do podania załączyć wykaz działalności górskiej z minimum 3 ostatnich lat. Tam powinny być zawarte drogi wspinaczkowe odpowiedniej trudności, przejścia skiturowe o odpowiedniej deniwelacji i odległości. Takie podanie musi być poświadczone podpisem dwóch członków czynnych TOPR, którzy w ten sposób potwierdzają dokonania autora wniosku – mówi Marasek.

Podanie jest weryfikowany przez Komisję Szkolenia TOPR i po uzyskaniu akceptacji taki człowiek może dopiero przystąpić do egzaminu wstępnego na kandydata. A ten da się zdać jeśli się ma już odpowiednie doświadczenie górskie. Egzamin podzielony jest na dwa etapy. Część zimowa to sprawdzanie kondycję na nartach skitourowych, umiejętność jazdy na zorganizowanych trasach narciarskich i poza trasą, umiejętność wspinaczki zimowej, poruszania się w rakach i z czekanem. Ale także umiejętność radzenia sobie w sytuacji awaryjnej, auto-ratownictwo, elementy ski-alpinizmu.

Po zaliczeniu zimowej części adept przechodzi do części letniej. Tam sprawdzana jest umiejętność wspinaczki latem, auto asekuracji, zachowanie w sytuacjach awaryjnych, jakie mogą zaistnieć podczas wspinania - czyli pomoc partnerską. - Szczegółowo przepytujemy z topografii Tatr, to jest nasz rejon działania i musimy go znać bardzo dobrze. Inaczej mówiąc osoba, która chce zostać kandydatem na ratownika musi posiadać już odpowiednie umiejętności. Nie przyjmujemy więc ludzi z ulicy, którzy dopiero chcieliby się uczyć fachu – podkreśla szef wyszkolenia TOPR.

Egzamin zdany – początek czasu wyrzeczeń

Po egzaminie chętny zostaje oficjalnie kandydatem na ratownika. Zaczyna dwuletni, intensywny kurs - to ponad 40 dni szkoleniowych. Szkolenia dotyczą ratownictwa letniego i zimowego, jaskiniowego, ścianowego.

- Przez dwa lata kandydaci są pod naszą wnikliwą obserwacją. Dodatkowo muszą zrobić nowy wykaz przejść taternicki w lecie i w zimie, wykaz przejść skiturowych. Są to już wyższe wymogi aniżeli na egzaminie wstępnym. Muszą również uczestniczyć w minimum pięciu wyprawach ratunkowych – wylicza Andrzej Marasek.

Ponadto kandydaci muszą „odsłużyć” godziny społeczne w centrali TOPR. Po intensywnym szkoleniu przychodzi część egzaminacyjna. Tutaj weryfikowany jest wykaz przejść górskich z ostatnich dwóch lat, weryfikowana jest aktywność takiego kandydata podczas stażu. - I po pozytywnym zaliczeniu egzaminów kierujemy wniosek do zarządu pogotowia o dopuszczenie takiego kandydata do złożenia przysięgi. Dla każdego ratownika to bardzo ważny moment, honorowa chwila. Staje się wówczas pełnoprawnym ratownikiem TOPR – zaznacza szef wyszkolenia pogotowia w Tatrach.

Dwuletni staż wytrzymuje ok. 90 proc. kandydatów. - To dobry wynik, tym bardziej, że w dzisiejszych czasach jest naprawdę ciężko pogodzić pracę zarobkową, rodzinę i do tego jeszcze TOPR. Dawniej może tego czasu wolnego było więcej, dziś trzeba myśleć o domu, rodzinie. Tym bardziej, że kandydat na ratownika, jak i ratownik ochotnik za działalność na rzecz TOPR nie dostają pieniędzy, robią to całkowicie społecznie – wyjaśnia Andrzej Marasek.

Nie wszyscy kończą cykl szkoleniowy w dwa lata. Zdarzają się przypadki, że – z powodu różnych sytuacji w życiu zawodowym, czy rodzinnym – muszą przerwać szkolenie. Są przypadki, że niektórzy szkolili się kilka lat, ale zakończyli szkolenie i zostali ratownikami. Rzadko, ale zdarzają się przypadki ludzi, którzy w trakcie szkolenia rezygnują. Uznają, że jednak to nie jest dla nich.

Przysięga nie oznacza końca szkoleń

Gdy już kandydat odbierze odznakę i stanie się pełnoprawnym ratownikiem, nie oznacza to, że może osiąść na laurach. - Minimum co 3 lata ratownik musi poddać się unifikacji, czyli wziąć udział w szkoleniach letnich i zimowych po to, żeby podtrzymać swoje umiejętności i uprawnienia. Zdarzają się takie sytuacje, że ktoś zostaje ratownikiem, ale z różnych przyczyn losowych odchodzi od czynnego udziału w pogotowiu. Życie weryfikuje wszystko i pisze nam różne scenariusze – mówi Marasek.

Są górale, warszawiacy, księża, policjanci

Dawniej ratownikami zostawali głównie członkowie góralskich rodzin. Obecnie w TOPR jest cały przekrój społeczeństwa. Różne profesje, różne pochodzenie.

- Mamy wśród naszych członków księży, lekarzy, nauczycieli, policjantów. Dosłownie cały przekrój społeczeństwa. I jest to mieszanka ludzi z różnych stron kraju. Połowa to faktycznie chłopaki stąd, z rodzin góralskich. Druga połowa z różnych zakątków Polski. Mamy silne przedstawicielstwo z Krakowa, ale także z Warszawy. Np. obecny prezes TOPR Bolesław Pietrzyk jest z Warszawy – wylicza Marasek. I dodaje, że w TOPR przyda się każda para rąk – czy to rąk humanisty, czy umysłu ścisłego.

Co więcej, jest także wśród ratowników TOPR pierwszy obcokrajowiec. W tym roku przysięgę złożył Słowak, który wcześniej był ratownikiem ochotnikiem na Słowacji, ożenił się z Polką i przeprowadził się do Polski. - Świetnie mówi po polsku, przeszedł staż kandydacki jak każdy inny i został pełnoprawnym ratownikiem – mówi Marasek.

Wśród ratowników TOPR są także dwie kobiety. To Ewelina Wiercioch (złożyła przysięgę w 2016 roku) oraz Katarzyna Turzańska (przysięga w 2017 roku). Od tamtej pory żadna inna kobieta nie próbowała dostać się na staż kandydacki.

Dawniej do TOPR przyjmowano do 35 roku życia. Obecnie z tego limitu zrezygnowano. Zdarzają się nowi ratownicy po 50 roku życia. - Ludzie są obecnie w coraz lepszej formie, a poza tym mają już duże życiowe doświadczenie. Są dla nas więc również wartościowymi ratownikami – mówi Marasek.

Ślubowanie nowych ratowników TOPR odbywa się każdego roku jesienią w jednym z tatrzańskich schronisk. Zazwyczaj jest to w okolicach 29 października. Ten dzień dla tatrzańskiego pogotowia jest szczególny. 29 października 1909 roku stowarzyszenie zostało zarejestrowane we Lwowie. Jest to więc faktycznie data formalnego powstania TOPR.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kto może zostać ratownikiem TOPR? Co czeka kandydata na ratownika tatrzańskiego? - Gazeta Krakowska

Wróć na zakopane.naszemiasto.pl Nasze Miasto