- To bzdura, ale jaworznianie w nią wierzyli. Wiadomo, jak to jest. Ludzie mówią między sobą różne rzeczy. Jeden coś doda, drugi też coś dopowie i tak powstają mrożące krew w żyłach historie - kwituje Maria Leś-Runicka, znawczyni dziejów Jaworzna.
- Dom zbudował niejaki Harndorf, Austriak, urzędnik w Gwarectwie Węglowym. To on wymyślił tę nietypową dla jaworznickich domostw bryłę - dodaje.
Frontową część domu zdobiły dwie wieżyczki. Na dziedzińczyk przed budynkiem prowadziła brama wjazdowa. Roślinność wokół była bujna, więc gdy do posiadłości Austriaka zjeżdżali jego przyjaciele, nikt z zewnątrz nie mógł dojrzeć, co dzieje się w środku. I tak zaczęto plotkować o tajemniczych spotkaniach.
Po I wojnie światowej dom opustoszał. Podzielono go na mieszkania. Zanim do tego doszło, budowniczy natrafili na czarne od brudu ściany. - I właśnie tak powstała plotka o czarnych mszach - stwierdza Leś-Runicka.
- Stąd nazwa Koci Zamek, czyli mieszkanie innowierców - dodaje. Dom zburzono w latach 60. ub. wieku.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?