Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jaworznicki teren skażony przez Azotkę zagraża aglomeracji śląskiej i Bałtykowi. Niebieskie drzewa i pomarańczowa rzeka wróżą ekokatastrofę?

Aneta Kasprzyk
Aneta Kasprzyk
W 2003 r. przebadano teren i udokumentowano blisko 200 tys. ton odpadów, poinformowano o wszystkim państwowe służby, zabezpieczono odpady, zgłoszono szkody środowiskowe, wykonano badania pozwalające określić, w jaki sposób usunąć odpady z ziemi, wysłano dziesiątki pism z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu.
W 2003 r. przebadano teren i udokumentowano blisko 200 tys. ton odpadów, poinformowano o wszystkim państwowe służby, zabezpieczono odpady, zgłoszono szkody środowiskowe, wykonano badania pozwalające określić, w jaki sposób usunąć odpady z ziemi, wysłano dziesiątki pism z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu. naszemiasto
Pojawił się projekt specustawy o wielkoobszarowych terenach zdegradowanych. Władze Jaworzna widzą w nim nadzieję na rozwiązanie problemu tykającej od lat na terenie miasta bomby ekologicznej, pozostawionej przez nieistniejące już Zakłady Chemiczne "Azot". Czy niebieskie drzewa i pomarańczowa rzeka zamienią się kiedyś w katastrofę podobną do tej na Odrze, zagrażając całej aglomeracji śląskiej, a nawet Bałtykowi?

W cieniu katastrofy ekologicznej na Odrze, o której mówią wszystkie media, wypłynęła, i to dosłownie, lokalna groźba tykającej w ziemi bomby ekologicznej. Przez tereny w rejonie ulicy Roździeńskiego w Jaworznie od lat płynie pomarańczowa rzeka, a kora okolicznych drzew ma niebieską barwę.

Co zakopano w dolinie potoku Wąwolnica?

Nienaturalna kolorystyka przyrody w tym miejscu spowodowana jest zakopanymi pod ziemią przed laty tysiącami ton toksycznych odpadów, pochodzących z nieistniejących już Państwowych Zakładów Chemicznych "Organika-Azot".

- Toksyczne oddziaływanie odpadów z Zakładów Chemicznych "Organika Azot" S.A. to jeden z największych problemów środowiskowych w Polsce, a nawet Europie. Na terenie Jaworzna przez lata trwała produkcja pestycydów, środków ochrony roślin, których części uboczne zrzucano bezpośrednio w wyrobiska po eksploatacji piasku w dolinie potoku Wąwolnica - powiedział Filip Szatanik, rzecznik prasowy urzędu miasta Jaworzno.

Na toksyczną bombę natrafiono przypadkiem w w 2003 r., kiedy budowano północną obwodnicę miasta. Do dziś przebadano zaledwie pół kilometra skażonego obszaru. Już wtedy badania ujawniły blisko 200 tys. ton toksycznych substancji, składowanych tam w latach funkcjonowania zakładów azotowych.

Władze miasta od dawna starają się rozwiązać problem i podkreślać jego skalę

Już po odkryciu problemu, w 2003 roku władze Jaworzna potraktowały go bardzo poważnie, informując o nim państwowe służby, jednak do tej pory pozostawał on bez odpowiedzi ze strony rządzącej.

- W 2003 r. przebadano teren i udokumentowano blisko 200 tys. ton odpadów, o czym poinformowano państwowe służby i zgłoszono szkody środowiskowe. Następnie odpady zabezpieczono, wykonując przy okazji badania, które miały dać odpowiedź, jak usunąć odpady z ziemi. Wysłano pisma z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu - informuje w dalszym toku wypowiedzi Szatanik.

Rzecznik dodaje, że wszyscy mają świadomość problemu, jednak aby go rozwiązać, konieczne są zmiany w prawie.

Jaworznicki obszar groźny dla aglomeracji śląskiej i Bałtyku

Zanieczyszczenie środowiska, jego toksyczność są bardzo poważne. Futurystyczna, zielono- żółta roślinność i woda stanowią niezwykły obrazek, ale jak donoszą od lat okoliczni mieszkańcy, niepokojący odór i mazista niebiesko-pomarańczowa maź pokrywająca teren, nie wróżą nic dobrego. "Azotka", kiedy jeszcze funkcjonowała, została wpisana na listę zakładów najbardziej niebezpiecznych dla środowiska. Skażony obszar przy zakładzie znalazł się również na liście szczególnie groźnych dla Bałtyku źródeł zanieczyszczeń przemysłowych, którą w ramach programu działań na rzecz ochrony środowiska Morza Bałtyckiego, tworzy Komisja Helsińska.

- W przypadku intensywnego, nagłego uwolnienia toksyn, może dojść do skażenia zbiornika wody pitnej dla części aglomeracji śląskiej, przedostania się chemikaliów poprzez Przemszę do Wisły i zatrucia Bałtyku - akcentuje rzecznik UM w Jaworznie.

Specustawa może przybliżyć do rozwiązania problemu

Szatanik ma nadzieję, że po długich latach prób, nareszcie jest szansa na rozwiązanie problemu. Dopatruje się jej w projekcie specustawy o wielkoobszarowych terenach zdegradowanych. W założeniu ma ona regulować aspekty prawne, pozwalające na rozwiązanie problemu bomb ekologicznych w Polsce. Rzecznik jaworznickiego urzędu widzi jednocześnie wadę projektowanej ustawy. Gdyby projekt pozostał w obecnej formie, zrzucając odpowiedzialność za finansowanie kosztów rozwiązania problemu na objęte skażeniem miasta, stałby się nie do przeskoczenia dla budżetu tych gmin.

- Samodzielnie nie udźwigniemy kosztów szacowanych kwot, jakie trzeba wydać na rozwiązanie problemu. Sięgają one kilkuset milionów złotych - podkreśla Filip Szatanik. - Bez finansowania przez państwo nie poradzimy sobie. Poza tym szkody środowiskowe powstały w poprzednim ustroju, spowodowały je zakłady państwowe. Rozwiązanie problemu powinno zatem zostać sfinansowane przez Skarb Państwa, a nie przez mieszkańców Jaworzna - dodaje.

Skażenie w Jaworznie to problem o zasięgu europejskim. Wśród toksyn znajdują się te najgroźniejsze: DDT, HCH, dieldryna i endryna.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto