Jeszcze w środę jaworznianie przegrali w Będzinie z Sarmacją 1:2, mimo trafienia Szymona Zboralskiego, czym mocno skomplikowali swoją sytuację. Przed meczem z Zagłębiakiem Dąbrowa Górnicza największe zdziwienie wywołał brak w składzie Radosława Gabigi.
- Miałem po prostu problemy żołądkowe i już w piątek nie było mnie na treningu. Na ostatnim meczu też mnie nie będzie, ponieważ muszę skompletować dokumenty przed kursem na trenera I klasy. Dlatego proszę nie doszukiwać się już żadnych sensacji - tłumaczył z uśmiechem Radosław Gabiga. - Słyszałem już, że jestem jedną nogą w Szczakowiance, ale nie wiem skąd ludzie biorą takie pomysły. Victorię mam w sercu i chcę w niej występować w przyszłym sezonie - podkreśla napastnik.
Ostatecznie jaworznianie musieli sobie radzić bez najlepszego snajpera, ale w pierwszej odsłonie ich gra ofensywna nie wyglądała najgorzej. Głównie za sprawą Wojciecha Strusia, który stoczył pojedynek z doświadczonym napastnikiem gości, Robertem Chudym. Obaj zawodnicy prześcigali się w utrudnianiu życia obrońcom rywali. Gdy w 25. minucie Struś ustawił sobie piłkę, by wykonać rzut wolny, niewielu obserwatorów tego spotkania prorokowało, że za moment zakończy ona swój lot w siatce. Struś przymierzył jednak z ponad 25 metrów w same "widły" i mógł cieszyć się z prowadzenia swojej drużyny. Radość nie trwała jednak długo. Chudy wykorzystał podbramkowe zamieszanie i minutę później wyrównał rezultat meczu. W 35. minucie Struś zdecydował się jeszcze na solową akcję, ale to nie on był bohaterem kolejnej sytuacji stworzonej przez jaworznian. W sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali znalazł się Jakub Bujakiewicz i pewnie posłał piłkę do siatki. Jeszcze przed przerwą bramkarza Victorii próbował pokonać Bartłomiej Musiał, ale jego znakomite uderzenie minęło okienko bramki. W odpowiedzi Zboralski w sytuacji sam na sam trafił w golkipera gości.
Po zmianie stron przed bramką Roberta Okrenta szalał doskonale znany kibicom "Vici" Damian Jajeśniak, ale tylko raz udało mu się wpisać na listę strzelców. W 57. minucie "Jajo" wbiegł w pole karne i ulokował futbolówkę między nogami interweniującego bramkarza gospodarzy. W obozie Victorii dwoił się i troił niezmordowany Struś, ale niestety nie przyniosło to bramkowego efektu. Rywale już w doliczonym czasie gry mogli zdobyć zwycięskiego gola, ale w porę zatrzymał ich Okrent. Remis 2:2 już definitywnie przekreślił szanse "Vici" na drugie miejsce w tabeli, spychając podopiecznych Krzysztofa Urbana na czwartą lokatę. Jutro "Vicia" podejmie Slavię Ruda Śląska ( godz. 17).
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?