18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dorian Krzywoń z Jaworzna stracił nogę w wyniku ciężkiej choroby kości. Możesz pomóc

Anna Zielonka / FOTO: Marzena Bugała
Jest zapalonym internautą, uwielbia grać w gry komputerowe, zajmuje się grafiką, wędkuje. Zawsze jest uśmiechnięty, ma poczucie humoru i pogodne nastawienie do świata. Dorian Krzywoń ma 13 lat i chodzi do pierwszej klasy Gimnazjum nr 5 w Jaworznie. Jest dobrym uczniem, lubi język polski i historię, choć przyznaje, że ma umysł ścisły. Pasjonuje go chemia i uwielbia eksperymentować, a stosuje do tego różne domowe sposoby.

- Najfajniejsze jest doświadczenie z coca-colą i mentosami. Gdy wrzuci się je do coli, one się pienią, a później wybuchają - zdradza nam z błyskiem w oku Dorian. Wie, kim chce zostać, jak dorośnie. - Będę albo chemikiem, albo weterynarzem. Jeszcze nad tym pomyślę, bo dwóch studiów jednocześnie chyba nie dam rady zrobić. Na razie chodzę do gimnazjum - mówi chłopiec.

Tylko o kulach

Z tym chodzeniem do szkoły to jednak nie do końca prawda, bo Dorian chodzić nie może. Nie ma lewej nogi. Pół roku temu lekarze musieli ją amputować. Dorian od kilku lat zmaga się z rakiem kości. Nowotwór wykryto u nie-go w lipcu 2009 roku. Chłopiec przeszedł chemioterapię, która trwała aż 10 tygodni.

Dorian nie lubi rozmawiać o swojej chorobie. O złych wspomnieniach opowiedziała nam pani Beata, jego mama.

- To był prawdziwy cios. 11-letnie dziecko chore na raka. Świat po prostu stanął w miejscu - mówi Beata Krzywoń. Ma trzech synów (Adriana, Doriana i Gracjana), których samotnie wychowuje. Do niedawna była też rodziną zastępczą dla swojej siostrzenicy Ani. - W życiu trzeba pomagać innym ludziom. Gdy ktoś jest w potrzebie, nie wolno przejść obok niego obojętnie - wyjaśnia. Mieszkają w szóstkę w dwupokojowym mieszkaniu w bloku na drugim piętrze. W budynku nie ma windy. Oprócz Beaty i dzieci, jest jeszcze ich babcia, pani Maria.

- Mama śpi w jednym pokoju, a my w drugim. Najstarszy syn w kuchni - mówi pani Beata i wraca myślami do choroby Doriana. - To bardzo mądry chłopiec. Gdy tylko usłyszał, że lekarze muszą mu amputować kawałek nogi, bez jednej łzy, bardzo dzielnie, zapytał, kiedy to ma się odbyć - wspomina kobieta.

Lekarze w Katowicach-Ligocie amputowali Dorianowi lewe podudzie. Chłopiec był w szpitalu 90 dni. W lutym 2010 r. wrócił na chemioterapię. Tam poznał swojego przyjaciela Piotrka.

Stary, nie poddawaj się

Na pytanie o Piotrka Dorian się rozpogadza i zaczyna mówić o pobycie w szpitalu.

- Piotrek jest ode mnie starszy o pięć lat. To ja pierwszy miałem operację. Jakoś się trzymałem, bo wiedziałem, że nie było innego wyjścia. Tymczasem Piotrek był załamany, gdy dowiedział się, że straci nogę - opowiada Dorian. - Powiedziałem mu wtedy: Stary, weź się w garść. Pamiętaj, że życie jest ważniejsze od tej nogi. Później to Piotrek mnie wspierał. Bo nogę amputowali mi drugi raz, tym razem w całości - Dorian spuszcza wzrok. Nie chce już więcej wspominać o chorobie.

Ze łzami w oczach przypomina sobie o tym pani Beata. Po 14 miesiącach od pierwszej amputacji okazało się, że w lewym płucu Doriana pojawił się guzek. - To były przerzuty. Lekarze zlecili torakotomię. W czerwcu Dorian stracił całą lewą nogę. W szpitalu spędziliśmy trzy miesiące - kontynuuje.

Aby normalnie żyć

Dorian przez cały czas jest pod opieką lekarzy. Poddaje się badaniom i kontroluje stan swojego zdrowia. Nie ma zamiaru się poddać. Mimo trudności, chce normalnie żyć, chodzić do szkoły, grać w piłkę z kolegami. Jest nastolatkiem i chce mieć znajomych. Na razie jednak nie może. Bez jednej nogi trudno mu funkcjonować jak należy.

- A na protezę mnie nie stać - żali się pani Beata. Ma pracę, ale zarobki i alimenty nie wystarczą, aby kupić chłopcu sztuczną nogę i wyżywić całą rodzinę. A taka proteza, i to nie z tych najlepszych, jest bardzo droga. Kosztuje 60 tysięcy złotych. - Dorian wstydzi się chodzić do szkoły, pokazywać na ulicy. Serce mi się kraja jak widzę, że siedzi w domu i spogląda tylko w swój komputer - pani Beata znowu ma łzy w oczach.

Pociechą dla chłopca jest piękny pies rasy husky o imieniu Szasta. Dorian dostał go półtora roku temu dzięki Fundacji Mam Marzenie. Szasta jest suczką typu syberian. Ma teraz dwa lata i jest pełna energii. Zaraża nią wszystkich domowników.

- Cieszę się, że ją mam. Zawsze marzyłem o takim psie - mówi Dorian. - Jest urwisem. Lubi płatać nam różne figle. Ale jest bardzo łagodna. Zimą ciągnęła nas, czyli mnie i mojego młodszego brata Gracjana, na sankach. To była świetna zabawa - przyznaje chłopiec.

Są też ludzie, którzy go wspierają. Oprócz przyjaciela Piotrka, Dorian wymienia ks. Michała Anderka z Archikatedry Chrystusa Króla z Katowic, który wspiera chłopca duchowo, i swoją rodzinę, a przede wszystkim kuzynkę Anię.

- Ona umie powiedzieć do mnie dobre słowo, ale w chwilach załamania potrafi przemówić mi do rozsądku, mocno, ale porządnie. To zawsze działało i działa do tej pory - przyznaje Dorian. Tak było w chwili załamania się chłopca. Gdy leżał w szpitalu po raz drugi, wpadł w głęboką depresję.

- Na szczęście Dorian odzyskał równowagę psychiczną, choć nadal boję się o niego - mówi pani Beata.

Z Jankiem Melą

O wsparcie zatroszczyli się też członkowie jaworznickiej wspólnoty Betlejem z Dąbrowy Narodowej. W ubiegłym tygodniu na spotkanie w Betlejem przyjechał do Jaworzna Janek Mela, najmłodszy w historii zdobywca obu biegunów Ziemi, który dokonał tego bez lewej nogi i prawej ręki. Janek Mela uległ kiedyś wypadkowi. Poraził go prąd i lekarze musieli amputować mu poparzone kończyny.

- Podobnie jak ludzie, których teraz odwiedzam, sam z początku byłem załamany. Teraz to wszystko postrzegam zupełnie inaczej. Wiem, że mimo niepełnosprawności mogę osiągnąć wiele. Każdy może - przekonywał podczas spotkania.

Na spotkaniu w Betlejem był też Dorian. Chłopiec mówi, że to, o czym mówił Janek Mela dodało mu otuchy. Wczoraj podróżnik spotkał się z Dorianem po raz drugi. Przyjechał specjalnie do jego domu.

- Gdy patrzę na Doriana, widzę siebie sprzed kilku lat. Chciałbym mu pokazać, że życie bez nogi też ma sens. On już o tym wie. Ale należy go wesprzeć - mówi Janek Mela.

Nie zawiedli też koledzy ze szkoły, nauczyciele i współpracownicy pani Beaty. Kilka tygodni temu specjalnie dla Doriana zorganizowali koncert charytatywny, aby uzbierać pieniądze na protezę dla niego. Sala teatralna pod Sanktuarium Matki Bożej Nieustającej Pomocy na Osiedlu Stałym pękała w szwach.

- Udało się nam uzbierać około 23 tys. zł. To jednak ciągle mało. Liczymy na jeszcze więcej otwartych serc ludzi dobrej woli - mówi Ewa Szpak, nauczycielka z Gimnazjum nr 5 w Jaworznie.


Jak pomóc?

Można wpłacać pieniądze na protezę dla Doriana.

Numer konta PCK to II/PKO Katowice nr 60 1020 2313 0000 3302 0133 5033 z dopiskiem "Dorian - darowizna celowa".


Katastrofa samolotu Cirrus w Pyrzowicach. NAJNOWSZE USTALENIA, NIEZNANE FAKTY, RELACJE ŚWIADKÓW
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto