W sobotę każdy z trenerów pokazał inne oblicze w czasie psychologicznej wojny, której stawką była jak najlepsza pozycja przed następnym turniejem w Lublińcu. Janusz Hajduk z Katowic całował piłkę zanim podał ją swojej zawodniczce, wykonującej zagrywkę, Krzysztof Pałka z Tychów spacerował podczas spotkań tak nerwowo, jakby miał zaraz wskoczyć na parkiet, a Jarosław Wachowski z Lublińca wrzeszczał na swoje podopieczne po nieudanych zagraniach. Mariusz Łoziński obrał inną taktykę, spokojnie obserwując grę jaworznianek z perspektywy ławki rezerwowych i czasami tylko wzywając je do siebie, by przekazać odpowiednie wskazówki. Takie podejście przyniosło wymierne efekty.
Jeszcze w piątek był sporo nerwowości, ale zawodniczkom z Jaworzna udało się wygrać dosyć pewnie, 3:1 z AZS-em UŚ Katowice. Była to przysłowiowa cisza przed burzą, bowiem następnego dnia nasze reprezentantki rozbiły drużynę z Tychów. Od mocnego uderzenia rozpoczęła Magdalena Zawiślak, która nie dość, że skutecznie atakowała, to jeszcze bombardowała przeciwniczki swoją zagrywką. Na drugim skrzydle nie do zatrzymania była Katarzyna Stolarczyk, a swoje trzy grosze dorzuciła jeszcze Monika Pielecka, która zaserwowała idealnie w 9. metr. Rywalki zupełnie straciły chęci do gry, gdy okazało się, że Zawiślak znakomicie radzi sobie nie tylko w ataku i polu zagrywki, ale także w przyjęciu. Jakby tego było mało kilka trudnych piłek podbiła jeszcze Olga Samul, a Izabela Knapik również pokazała, że potrafi świetnie serwować. Seta, a zarazem męki rywalek zakończyła Joanna Borończyk. Druga i trzecia partia przebiegały w zasadzie podobnie do pierwszej. Znów kluczowe role odgrywały pierwszoplanowe aktorki jaworznickiej drużyny, a więc Zawiślak, Knapik czy Borończyk. Do poziomu koleżanek dostosowały się wprowadzone na parkiet Agata Kruk i Justyna Kamińska, a gdy w trzecim secie przeciwniczki złapały drugi oddech, Karolina Kuryło wiedziała do kogo ma wystawić piłkę. Zawiślak znów minęła tyski blok i pozbawiła rywalki złudzeń.
- Zawodniczki zagrały odważnie i konsekwentnie. Praktycznie nie było takiego momentu, by w ich poczynania wkradł się jakiś bałagan. W tych finałach nie ma zespołów, które nie chciałyby grać o awans i nie inaczej jest w naszym przypadku. Nie lekceważyłbym Victorii, choć ten zespół nie prezentuje w Jaworznie tego, co potrafi -przestrzegał trener MCKiS-u, Mariusz Łoziński.
Jaworznianki podeszły do ostatniego spotkania z należytym respektem i choć zaprezentowały się słabiej niż dzień wcześniej, to wszystko zakończyło się happy endem.
- Od początku miałyśmy nadzieję, że wygramy ten turniej i szykowałyśmy się na mecz z Victorią. Ostatnio przegrywałyśmy z tymi rywalkami, ale teraz byłyśmy nastawione bardzo bojowo - przekonywała Magdalena Zawiślak, która razem z koleżankami rozprawiła się z przeciwniczkami z Lublińca w trzech setach.
MCKiS: Kuryło, Borończyk, Stolarczyk, Pielecka, Zawiślak, Knapik, Samul (libero) oraz Kruk, Kamińska, Łozińska, Polizio i Glimos. Wyniki: MCKiS Jaworzno - AZS UŚ Katowice 3:1 (14, -24, 19,16), STS Victoria Lubliniec - MOSM Tychy 1:3 (- 22, -17, 25, -19), Victoria - AZS 1:3 (-19, 19, -24, -23, MCKiS - MOSM 3:0 (13, 15, 18), AZS - MOSM 3:1 (15, 16, - 19, 23), MCKiS - Victoria 3:0 (19, 14, 22).
Dziś w Lublińcu rozpoczyna się drugi, decydujący turniej o mistrzostwo śląskiej grupy III ligi.
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?