MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przybywa zwolenników "zakrapianych" imprez nad wodą

Sebastian Kuś
Sierżanci sztabowi Andrzej Pawełczyk i Jarosław Janczewski upominają letników, którzy przybili do wyspy na środku Sosiny.
Sierżanci sztabowi Andrzej Pawełczyk i Jarosław Janczewski upominają letników, którzy przybili do wyspy na środku Sosiny.
Bilans tegorocznych wakacji nad zalewem Sosina nie jest tragiczny. Była tylko jedna ofiara śmiertelna. Poważnym zdarzeniem było również nagłe załamanie pogody pod koniec lipca podczas regat młodych amatorów żeglarstwa.

Bilans tegorocznych wakacji nad zalewem Sosina nie jest tragiczny. Była tylko jedna ofiara śmiertelna. Poważnym zdarzeniem było również nagłe załamanie pogody pod koniec lipca podczas regat młodych amatorów żeglarstwa. Wówczas policjanci i ratownicy WOPR musieli pomagać odholować żaglówki do przystani. Innych groźnych zdarzeń na szczęście nie odnotowano.

Grzechy i grzeszki

Policyjna łódź okrąża zalew kilkadziesiąt razy w ciągu dnia. Niemal przy każdej rundce trzeba interweniować w mniej lub bardziej poważnych sprawach.

- Najgorzej jest w gorące, słoneczne dni. Wtedy oczy trzeba mieć wokoło głowy, bo w wodzie jest wówczas mnóstwo ludzi. Tak było w lipcu - wspomina sierżant sztabowy Andrzej Pawełczyk. - W pochmurne dni jest nieco mniej pracy, choć nie ma dnia, żebyśmy pływali bezczynnie.

Przewinienia plażowiczów można podzielić na ciężkie grzechy i drobne grzeszki. W tej pierwszej kategorii na czoło wysuwa się picie alkoholu nawet na środku akwenu. I choć Sosina nie należy do głębokich zbiorników (z reguły nie przekracza 2 m), to policjanci podkreślają, że przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności człowiek po alkoholu może utopić się nawet w wodzie po kolana.

- Zdarza się, że grupa ludzi pływa rowerem wodnym i pije alkohol. Przy ostrym słońcu nawet po jednym piwie potrafi zaszumieć w głowie, a później o wypadek nietrudno - podkreślają policjanci.

Kusząca wyspa

Znajdująca się na środku akwenu wyspa przyciąga wielu letników. Przypływają tu wpław, kajakiem, a niektórzy zabierają ze sobą dzieci. Sęk w tym, że jest to obszar chroniony i obowiązuje tu całkowity zakaz wstępu. Nawet z pozoru niewinne przybicie do brzegu rowerem wodnym może zakończyć się mandatem. Dlaczego więc ludzie ryzykują?

- Powody są różne - ciekawość, poszukiwanie grzybów, niektórzy załatwiają tu swoje potrzeby fizjologiczne - wymienia Andrzej Pawełczyk. - Czasami napotkamy tu jakąś parę, która liczyła, że pobędzie sam na sam.

Większość przyłapanych na wyspie ludzi zasłania się niewiedzą. Tak jak 52-letni pan Witold, mieszkaniec Olkusza, który na wyspie nazbierał pół reklamówki grzybów.

- Słowo daję, nie wiedziałem, że nie można tu wchodzić. Przecież gdybym wiedział, to bym tu nie wszedł - zarzekał się.

Tłumaczenie niewiele pomogło. Po odwiezieniu na brzeg Jarosław Janczewski wypisał mu 20-złotowy mandat. Tak samo ukarani zostali dwaj młodzi motocykliści, którzy zbagatelizowali zakaz ruchu. Wpisanie trzech mandatów zajęło funkcjonariuszowi blisko godzinę.

- To najbardziej czasochłonna część naszej pracy, ale w żaden sposób nie można jej ominąć - przyznaje Janczewski.

Rower nie tylko do pływania

Niezwykle popularny nad Sosiną rowerek wodny wykorzystywany jest nie tylko do pływania. Niektórzy kładą się na kadłubie i traktują go jako doskonałe miejsce do opalania, a inni wykorzystują go jako skocznię, choć z uwagi na występujące często mielizny, jest to szczególnie piętnowane.

- W niektórych miejscach kilkanaście metrów od brzegu woda nie przekracza metra głębokości. Skok z rowerka na "główkę" może być bardzo niebezpieczny - przestrzega Janczewski.

Mimo licznych upomnień amatorów tego typu atrakcji nie brakuje.

- Robimy tak od dawna, znamy ten akwen jak własną kieszeń - zapewniali dwaj młodzi letnicy przyłapani przez policjantów.

Jak się okazało, byli ratownikami WOPR, co jednak nie przeszkadzało im złamać kilka podstawowych zasad bezpieczeństwa. Obiecali poprawę. Obyło się bez mandatu.

- Niektórzy są zdziwieni, kiedy prosimy ich, żeby zeszli z kadłuba - wspominają policjanci. - Tłumaczymy, czym grozi takie pływanie i z reguły ludzie rozumieją, że nie jest to złośliwość, tylko troska o ich bezpieczeństwo - mówią policjanci.

Zgodnie jednak przyznają, że wakacyjna praca nad zbiornikami wodnymi jest dla nich odskocznią od codzienności. Pozwala naładować przysłowiowe akumulatory, aby jesienią w lepszej formie wrócić do patrolowania miasta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nowy etap wojny. Pierwszy ukraiński nalot na Rosję

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Przybywa zwolenników "zakrapianych" imprez nad wodą - Jaworzno Nasze Miasto

Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto