Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każdy z nas ma ciekawą historię... O Jaworznie, jaworznickich nazwiskach, rozmawiamy z Bartoszem Gąsiorem, pasjonatem genealogii

Aneta Kasprzyk
Aneta Kasprzyk
Jaworznianin założył własną stronę na fb pn. Gen Jaworzno, na której publikuje ciekawostki historyczne związane z naszym miastem, własnymi korzeniami rodzinnymi i archiwalne fotografie.
Jaworznianin założył własną stronę na fb pn. Gen Jaworzno, na której publikuje ciekawostki historyczne związane z naszym miastem, własnymi korzeniami rodzinnymi i archiwalne fotografie. Bartosz Gąsior
Jesteście ciekawi, jakie nazwiska są rdzennie jaworznickie? A może chcielibyście wiedzieć, w jaki sposób dotrzeć do korzeni własnej rodziny? O tym wszystkim rozmawiamy z Bartoszem Gąsiorem, pasjonatem genealogii, który na fb stworzył własną stronę poświęconą tej tematyce. Znajdziemy na niej archiwalne fotografie i ciekawostki z życia naszego miasta.

Skąd u Pana pasja do odnajdywania starych, archiwalnych zdjęć, ciekawostek?
Z natury jestem humanistą, lubię historię, a wszystko co jest związane z historią mojej rodziny naturalnie wchodzi w krąg moich zainteresowań. Tworząc drzewo, tablicę czy wywód genealogiczny warto jest z czasem uzupełnić suche fakty, tj. imię i nazwisko, datę urodzenia i śmierci o różnego rodzaju fakty związane z dana osobą. Na swój sposób zaczyna ona wtedy "żyć" w naszym drzewie i świadomości.
Od czego zacząć pracę nad przygotowaniem drzewa genealogicznego człowieka?
Najlepiej, kiedy gromadzimy zdjęcia, świadectwa szkolne czy świadectwa pracy, różnego rodzaju notatki, wnioski, listy, a nawet książki napisane przez tę osobę. W ten sposób możemy stworzyć pewien jej obraz: kim była, co robiła zawodowo, z kim utrzymywała kontakty, gdzie się poruszała za życia. Jeżeli posiadamy wiedzę o przodku, to takie dokumenty są doskonałym uzupełnieniem wiedzy o osobie nam bliskiej lecz np. osobiście nam nieznanej.
Od kiedy zajmuje się Pan tego typu tematyką?
Kiedyś dokładnie policzyłem. Minęło już 27 lat mojej amatorskiej pracy genealogicznej.
Kiedy narodził się pomysł, aby dzielić się tym z ludźmi za pośrednictwem fb, utrwalając tym samym tradycję i dzieje Jaworzna oraz historyczne ciekawostki?
Pomysł publikacji na fb podyktowany jest przede wszystkim chęcią dotarcia do członków rodziny, z którymi nie mam kontaktu, a wiem, że żyją gdzieś w kraju lub na świecie . Facebook jest przeze mnie traktowany jako kanał komunikacji. To także źródło pozyskiwania wiedzy z różnego rodzaju kont tematycznie związanych z historią i genealogią. Jeżeli moja praca kogoś mobilizuje do rozpoczęcia własnej przygody z genealogią, jest to bardzo miłe dla mnie i traktowane jako mały sukces.
Pana korzenie związane są z Jaworznem?
Duża część rodziny od kilkuset lat jest związana z Jaworznem i okolicami. Mogę wykazać, że moi praprapra… przodkowie żyli i poruszali się po terenie ówczesnego Jaworzna już w połowie XVII wieku. Na przestrzeni wieków tworzyli to miasto, pracując na jego rzecz. Byli urzędnikami, twórcami kultury, żołnierzami, rolnikami, reprezentowali stan chłopski i mieszczański.
Czy konkretny okres, wycinek dziejów historycznych jest dla Pana szczególnie interesujący?
Nie mam wybranego okresu historycznego. Interesuje mnie wszystko to, co ma związek z osobami zgromadzonymi w moim drzewie. Faktem jest, że bardzo podoba mi się okres II RP, ale jest to związane też z tym, że mamy bardzo dobry dostęp do bogatych materiałów z tego okresu, co pozwala na stosunkowo wygodną i łatwą pracę genealoga, obfitującą w ciekawe odkrycia.
Czy na podstawie Pana analiz potrafi Pan lub czy w ogóle można sprecyzować informacje dotyczące mieszkańców Jaworzna, tzn. czy jest to głównie ludność rdzenna, z tych terenów, czy napływowa? Z jakich okolic ludzie osiedlający się w Jaworznie przyjeżdżali, w jakim celu?
Jaworzno przed największym rozwojem przemysłowym, przypadającym na lata 50-80. XX wieku, było zlepkiem okolicznych wsi, które z czasem przekształciło się w małe miasto. Do czasu wybuchu II Wojny Światowej, ludność Jaworzna to można śmiało powiedzieć jedna wielka rodzina. Wertując księgi parafialne, widać jak jaworznianie wchodzili ze sobą wzajemnie w relacje rodzinne. Widać też doskonale, kiedy pojawia się nowe nazwisko napływowe. Widzimy osiedlające się w wieku XIX rodziny np. z Czech, Austrii, które dają często początek nowym rodom w Jaworznie. Najwięcej rodzin napływowych było w dawnym Jaworznie i granicznej Szczakowej, co jest zrozumiałe. Ludność napływowa ciągnęła do Jaworzna i okolic głównie za pracą w licznych zakładach przemysłowych lub była tu delegowana do pełnienia różnych funkcji administracyjno-urzędniczych.
Czy da się określić, jakie nazwiska są "rdzennie" jaworznickie? Od kiedy je datujemy na tych terenach?
W przypadku Jaworzna widzianego naszymi oczami, trzeba skupić się na poszczególnych dzielnicach, które jeszcze 100 lat temu były odrębnymi organizmami. Każda współczesna dzielnica ma swoje rdzenne nazwiska. Jeleń to na pewno nazwisko Palka, Banasik, Lipka. Bożek. Szczakowa to np. Kuś, Kłyk, Tukaj, Gaj. Dąbrowa to nazwisko Guja, Tosza. Byczyna to Gniłka, Radko. Ciężkowickie nazwiska to z kolei: Glimos, Ciołczyk. W moim przypadku, najstarsze nazwiska to Ziarko, Wojtyla, Chechelski, Figiel. Datowanie nazwisk np. w Szczakowej to rok 1629.
Na podstawie genealogii da się ustalić, czym zawodowo trudnili się, zajmowali w większości dawni mieszkańcy Jaworzna?
Zawodowo dawni mieszkańcy Jaworzna byli głównie rolnikami, górnikami, byli też młynarze. Genealogia korzysta w dużej mierze z ksiąg parafialnych. W księgach bardzo często były odnotowywane bardzo ciekawe informacje, gdzie jedną z dodatkowych był właśnie wykonywany zawód.
Czy jest Pan autorem publikacji w tej dziedzinie, wygłasza jakieś prelekcje, organizuje akcje z tym związane?
Nigdy nie byłem autorem jakichkolwiek publikacji, nie wygłaszałem żadnych prelekcji. Noszę się z zamiarem spisania wszystkiego co mam w głowie i komputerze, a co jest związane z genealogią mojej rodziny. Być może będzie to w formie książki, czas pokaże. Jest też wspólny pomysł z innymi fascynatami genealogii w Jaworznie na prowadzenie warsztatów w tym temacie lub stworzenie stowarzyszenia genealogicznego. Jeżeli znajdą się osoby zainteresowane jaworznicką genealogią, bardzo chętnie nauczę podstaw genealogii i pomogę w poszukiwaniach.
Jakie odkrycie w Pańskich poszukiwaniach genealogii rodzinnej lub genealogii innych osób zaskoczyło, zaciekawiło Pana najbardziej?
Mam nadzieję, iż to co mnie maksymalnie zaskoczy, jest dopiero przede mną. A poważnie, to jest kilka odkryć istotnych z mojego punktu widzenia, które spowodowały, że musiałem sobie usiąść na chwilę lub na nowo poukładać w głowie wyobrażenie o kimś/o sytuacji. W swojej pracy genealogicznej nie skupiam się tylko na parciu w przeszłość. Oczywiście świetnie jest dowiedzieć się czegoś o kolejnych prapra… dziadkach, fajnie jest też uzupełnić wiedzę o linie boczne i boczne współczesne. W chwili obecnej bardzo dużo satysfakcji sprawia mi okoliczność, gdy już kogoś (osoba żyjąca ) namierzę, sprawdzę w dostępnych archiwach, w rozmowach z innymi, potwierdzę na sto procent wszystkie informację i dochodzi do momentu zasypania kogoś wiedzą historyczną, dokumentacją na temat dziadków pradziadków tej osoby. Zdziwienie jest ogromne, a mina bezcenna.
Czyli robi Pan ludziom niespodzianki, zaskakuje ich?
Uprawiając tę dyscyplinę, zasób wiedzy o osobach trzecich jest potężny. Bywa tak, że mijam kogoś na ulicy z kim nie utrzymuję żadnych kontaktów, a wiem o tym z kim ten ktoś jest powiązany rodzinnie.
I zjawia się Pan u kogoś, mówiąc: "Cześć, nasi prapradziadkowie byli braćmi"?
Każde dotarcie do współcześnie żyjących gałęzi, gdzie kontakt urwał się np. 80 czy 100 lat temu, jest dla mnie satysfakcjonujące. Kilka miesięcy temu potwierdziłem istnienie rodziny w Argentynie, z którą nawiązałem kontakt. Po wymianie zdjęć, starych dokumentów i zwykłych uprzejmości, przyszedł czas na trudniejsze rozmowy. Rodzina w Argentynie, nie utrzymująca żadnego kontaktu z nikim w Jaworznie, ale mająca świadomość, że są po części Polakami, zadali mi pewne pytanie...
Może je Pan zdradzić?
Dlaczego ojciec, który w czasie wojny wyemigrował do Argentyny, na pytanie młodszych pokoleń o Polskę i o powody tejże emigracji, zachowuje się nerwowo, dziwnie i zmienia temat. Szukając współcześnie żyjącej rodziny w Buenos Aires, przypadkowo udało mi się ustalić, że nieżyjący już emigrant z Polski miał wraz ze swoją siostrą i matką (która też wyjechała do Argentyny) bardzo duży epizod życiowy związany z III Rzeszą i nazistami. Sama emigracja była ucieczką przed odpowiedzialnością i ratowaniem swojego życia. W tym momencie osoba będąca w Argentynie otrzymała ode mnie skany dokumentów potwierdzające to, co mówię. Są to osobiście podpisane wielostronicowe zeznanie ojca i całej rodziny tej osoby, mówiące o przebiegu służby na rzecz Niemców. Argentyńczyk napisał, że wreszcie rozumie zachowanie ojca i babki w momencie jakichkolwiek pytań o Polskę. Celowo nie wymieniam nazwisk, bo wiem, że dla osób w Argentynie jest to ciężki temat. Proszę tylko pomyśleć, jeśli byli ewakuowani do Argentyny wraz z innymi Niemcami, jaka była skala tej współpracy z III Rzeszą.
A coś z jaśniejszych kart historii?
Udało mi się nawiązać kontakt z wiekową już osobą, ale bardzo sprawną, która jest moją ciotką, mieszka w Tarnobrzegu. Potwierdziła powszechnie znany w rodzinie fakt koligacji z Ignacym Łukasiewiczem, wynalazcą lampy naftowej. Co jeszcze? Ustaliłem, iż protoplasta Janka Kosa z Czterech Pancernych i psa to mój wujek – Stanisław Rzeszutek. Jego matka i moja prababcia to siostry. Bardzo często bywa tak, że ponownie poznana rodzina ma w swoich zasobach stare zdjęcia, na których nie wie, kto jest obecny. Często znam te twarze z innych ujęć. I na przykład okazuje się, że są to moi bezpośredni pradziadkowie, a dla tych osób jacyś dalecy krewni.
Może Pan podać konkretny przykład takiej sytuacji?
Udało mi się zlokalizować bardzo liczną rodzinę w USA. Przodkowie tych osób to bracia mojego 3 prapradziadka. O tej części rodziny nie miałem pojęcia, a żyje ich tam ponad 130 osób obecnie. Nawiązałem też kontakt z rodziną na Ukrainie, o której wiedziałem, że jest, ale nie mogłem długo ustalić ich miejsca zamieszkania. Z pomocą przyszedł człowiek z Kanady (też rodzina), mający zapisany dawny nieaktualny już adres ukraiński na skrawku papieru.
Na podstawie tego zapisku trafił Pan na rodzinę?
Jak w przysłowiu: po nitce do kłębka. Udało mi się ustalić dziesiątki faktów z życia przodków, dawne adresy domów rodzinnych, np. 3 x pradziadków w Baranowie Sandomierskim, ukończone szkoły i uczelnie, przebieg karier zawodowych i wojskowych, akty notarialne, zapomniane groby, potwierdzić lub zaprzeczyć rodzinnym legendom. Bywają sytuacje gdzie spotykam się z kimś i ustalamy, że mamy wspólnego przodka, który żył w latach 1723 – 1803 w Jaworznie. Sukcesem jest też, gdy ktoś do mnie pisze, że pochodzi z Jaworzna i szuka kogoś, a ja potrafię udzielić pomocy w przeciągu godzin lub kilku dni. Kilka osób z mojej rodziny poniosło śmierć w wyniku walki z Niemcami w czasie II Wojny Światowej. Udało mi się ustalić przebieg służby w Siłach Zbrojnych i AK oraz osadzenia w obozach koncentracyjnych i pozyskać akty zgonów.
Wynika z tego, ze poszukiwanie korzeni, to bardzo ciekawa, ale i żmudna praca...
W tej branży sukces rodzi sukces. Kluczem do nich jest systematyczność i praca zespołowa. Jeśli kogoś odnajduję, ten ktoś musi chcieć rozmawiać, musi też być zainteresowany historią rodziny. Bywa tak, że są żyjące osoby, ale nie mają ochoty na kontakt, a ja siłą nikogo nie zmuszę do rozmowy. Takie zachowanie utrudnia pracę, ale jej nie uniemożliwia. Obawy tych osób są często związane z błędnym wyobrażeniem, iż będę chciał od nich jakieś mityczne majątki rodzinne. W tym miejscu chcę podziękować wszystkim, którzy udzieli mi pomocy, nawet najmniejszej. Nikogo nie będę wymieniał z imienia i nazwiska, by kogoś nie pominąć. Czasem najmniejsza pomoc, wskazówka, jedno słowo w rozmowie potrafi być wytrychem otwierającym duże i ciężkie drzwi do kolejnych etapów poznawania historii rodziny.
Jak często wybiera się Pan na 'wyprawy" w poszukiwaniu dawnych dziejów i przodków?
Wyprawy organizuję w miarę potrzeby. Z reguły jest to kilka razy w roku. Jeśli jadę gdzieś np. na wakacje, a przejeżdżam obok miejscowości, którą jestem zainteresowany, odwiedzam ja po drodze.
A w jaki sposób dociera Pan do ludzi, w jaki sposób typuje miejsca na mapie odwiedzin?
Zazwyczaj za pośrednictwem internetu i innych osób, z którymi rozmawiam. Często bywa, że ktoś sam się do mnie zgłasza.
Ludzie proszą Pana o pomoc w utworzeniu drzewa genealogicznego?
Bywają takie przypadki. Nieraz ktoś ma już swoje własne ustalenia, ale widzi u mnie, że jest zbieżność nazwisk lub faktów i się odzywa do mnie. Zawsze można się do mnie zwracać. Jeśli będę umiał, na pewno pomogę. Od razu zaznaczam, że nigdy nie pobieram żadnych pieniędzy za pomoc.
Co jest potrzebne w tego typu pracy?
Rozmowa z człowiekiem, dostęp do baz danych, zdjęć, ksiąg parafialnych i internetu, mnóstwo czasu i wyrozumiałość rodziny.
Dokąd będzie najbliższa podróż?
W przeciągu miesiąca odbędę dwie podróże. Pierwsza wypada już 29.12 do dawnej Ruskiej Wsi, obecnie Wybrzeże na Podkarpaciu. Odnalazłem rodzinę, która prowadzi gospodarstwo agroturystyczne, zlokalizowane w domu rodzinnym, z którego w świat wywędrował mój 2 x pradziadek ok 1885 roku. Będę przez kilka dni gościem tej starej chaty, wyposażonej na styl lat 20. XX wieku. Chcę poznać tę cześć rodziny, porozmawiać, porównać zdjęcia. Tam też spędzę najbliższego sylwestra. Drugi wyjazd będzie miał miejsce początkiem stycznia na Ukrainę.
Czy genealogia jest dziedziną, na polu której chciałby Pan osiągnąć w przyszłości jakiś sukces wydawniczy?
Nigdy genealogii nie traktowałem jako dziedziny w której będę konkurował z kimkolwiek. Robię to dla siebie, dla zaspokojenia swojej ciekawości i moich dzieci, które być może będą kiedyś zainteresowane, aby napisać kolejny rozdział rodzinnej historii.
Jeśli ktoś chciałby stworzyć drzewo genealogiczne swojej rodziny, od czego powinien zacząć, gdzie szukać?
Proponuję zacząć od rozmowy z najstarszymi członkami rodziny. Wszystko zanotować, a najlepiej nagrać. Takie nagranie jest bezcenne np. 30 lat później. Dobrze jest wspólnie z np. babcią przejrzeć wszystkie stare zdjęcia i opisać kto jest na nich obecny. Zapytać, skąd pochodzi rodzina, dać się babci wygadać i wszystko notować. Zapytać kto jeszcze może mieć wiedzę w tym temacie i umówić się z taką osobą. Kolejny krok to wycieczka do odpowiedniej parafii i na cmentarze. W tej chwili podstawą są liczne serwisy genealogiczne w internecie, bazy danych, biblioteki cyfrowe, pisma branżowe. Dobrze jest wybrać wygodny dla siebie program genealogiczny, gdzie będziemy gromadzić wszystkie dane. Kolejny krok to archiwa państwowe, kościelne, USC, Metryczki i koperty dowodowe. Warto też się odezwać do ZUS-u. Odwiedzić lokalne muzeum i gromadzić wszelkie możliwe publikacje o tematyce historycznej z terenu, który nas interesuje. Na samym końcu zostaje zlecenie takich poszukiwań zawodowym genealogom, ale to też jest uzależnione od okoliczności. Każdy z nas ma ciekawą historię tylko nie każdy z nas ma chęć i determinację na odkrywanie tej historii.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaworzno.naszemiasto.pl Nasze Miasto